Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 91sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

DOLINA CIENI - Wzgórze tysiąca dusz

 

(2015 Self-Released)
Autor: Wojciech Chamryk
dolinacieni-wzgrzetysicadusz
Tracklist:
1. Pradawny gniew (intro) [1:42]
2. W sercu doliny [6:09]
3. Wkraczając w pustkę [5:30]
4. Na złość [4:48]
5. Otchłań czasu [4:43]
6. Więzy krwi [5:34]
7. Koszmar [5:28]
8. Strefa mroku [6:13]
9. Sny matki ziemi [5:04]
10. Marsz tytanów (instr.) [1:22]
11. Upadły [5:41]
12. Ból istnienia [5:40]
13. Wzgórze tysiąca dusz [5:49]
 
Lineup:
Marek Węgrzyn - wokal
Marek Górka - gitara
Damian Łapa - gitara
Dawid Golonek - gitara basowa
Grzegorz "Beny" Szczygieł - perkusja
 
Debiutancki album, działającego wcześniej przez ładnych kilkanaście lat pod nazwą  FameFatale, zespołu z Myślenic to kawał solidnego grania. Inspirowanego z jednej strony mrocznym rockiem gotyckim, ale też z licznymi odniesieniami do cięższych gatunków.
I niech nikogo nie zmylą te soczyste i bardzo ciężkie riffy, ostre, czasem ocierające się wręcz o blasty przyspieszenia czy growling, charakterystyczne dla death/doom czy black metalu.  „Wzgórze tysiąca dusz” ucieszy raczej zwolenników klimatycznego/gotyckiego grania – takiego, jakie królowało w drugiej połowie lat 90-tych ubiegłego wieku. Mrocznego, posępnego i nomen omen piekielnie chwytliwego. Gotycki metal miał wtedy sporo zwolenników, a i teraz pewnie nie zabraknie osób chcących sprawdzić zawartość debiutu Doliny Cieni, bowiem słychać, że zespół tworzą kompetentni, doświadczeni muzycy. Czasem co prawda daje chyba znać o sobie brak umiaru, bo niektóre, niestety nieco monotonne, zbyt długie utwory aż proszą się o skrócenie o minutę – półtorej („W sercu doliny”, „Strefa mroku”), tym bardziej, że poza tym są całkiem udane – zwłaszcza ten drugi, czerpiący też nieco z tradycyjnego heavy metalu. Ale już rozpędzony  „Otchłań czasu”, przebojowy w dobrym tego znaczeniu „Sny matki ziemi”, zróżnicowany rytmicznie i dynamicznie „Upadły” czy finałowy utwór tytułowy z bodaj najciekawszymi dialogami wokalnymi: czysty śpiew – growl w wykonaniu Marka Węgrzyna,  nie pozwalają pamiętać długo o tych drobnych mankamentach. (4,5/6)
 

Wojciech Chamryk

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

5528629
DzisiajDzisiaj1169
WczorajWczoraj5040
Ten tydzieńTen tydzień9329
Ten miesiącTen miesiąc14310
WszystkieWszystkie5528629
18.97.9.174