GOREFEST - Soul Survivor & Chapter 13
(2015 Metal Mind)
Autor: Wojciech Chamryk
Lista utworów:
CD 1
1. Freedom
2. Forty Shades
3. River
4. Electric Poet
5. Soul Survivor
6. Blood Is Thick
7. Dog Day
8. Demon Seed
9. Chameleon
10. Dragon Man
11. Tired Moon
12. Goddess In Black
13. Soul Survivor (Demo)
14. Electric Poet (Demo)
15. River (Demo)
16. Frozen (Demo)
17. Chameleon – Instrumental (Demo)
18. Freedom – Instrumental (Demo)
CD 2
1. Chapter 13
2. Broken Wings
3. Nothingless
4. Smile
5. The Idiot
6. Repentance
7. Bordello
8. F.s. 2000
9. All Is Well
10. Unsung
11. Burn Out
12. Super Reality
13. Serve The Masses
14. Chapter 13 (Demo)
15. Nothingless (Demo)
16. I Am You (Demo)
17. Chapter 13 (Remix)
18. Reality – When You Die (Live)
19. Demon Seed (Live)
20. Erase (Live)
Lineup:
Jan-Chris de Koeijer - Bass, Vocals, Lyrics
Boudewijn Bonebakker - Guitars
Frank Harthoorn - Guitars
Ed Warby - Drums
---
Jan-Chris de Koeijer - Bass, Vocals, Lyrics
Boudewijn Bonebakker - Guitars
Frank Harthoorn - Guitars
Ed Warby - Drums
René Merkelbach - Mellotron, Piano, Programming
I kiedy wydawało się, że grupa, mimo zauważalnego spadku popularności death metalu, umocni swą pozycję, przyszedł rok 1996. Najpierw pojawił się, zapowiadający czwarty album formacji, MCD „Freedom“, po czym na wiosnę ukazał się „Soul Survivor“. Było to spore zaskoczenie dla fanów Gorefest, bowiem grupa zaczęła eksperymentować na potęgę. Jak muzycy przyznawali w późniejszych wywiadach, powinni byli wydać ten album pod inną nazwą, ale wtedy nie wpdli na ten pomysł, stąd powszechna konsternacja. Teoretycznie wszystko się zgadza, to wciąż death metal, ale znacznie delikatniejszy, z licznymi wręcz balladowymi partiami i generalnie jakby bardziej przystępny. W dodatku sporą rolę na płycie odgrywają instrumenty klawiszowe Rene'a Merkelbacka. I nie mówimy tu o jakichś trywialnych syntezatorch, ale organach, melotronie i fortepianie. Owszem, wspaniale dopełniają one struktury „Forte Shades“, „River“, „Electric Poet“, „Chameleon“ czy „Dragon Man“, ale jak dziś pamiętam reakcję kolegi, który zapytany na drugi dzień po zakupie tej kasety o wrażenia, odparł krótko: sprzedali się, to już nie jest Gorefest.
Na pewno dla fanatycznych fanów death metalu „Soul Survivor“ mogła być szokiem, dlatego nie wyobrażam sobie nawet co przeżyli po dwóch latach, gdy ukazał się „Chapter 13“. To kolejny dowód na poszukiwania muzyków, chcących najwyraźniej wyrwać się z deathmetalowej niszy.
Na pewno dla fanatycznych fanów death metalu „Soul Survivor“ mogła być szokiem, dlatego nie wyobrażam sobie nawet co przeżyli po dwóch latach, gdy ukazał się „Chapter 13“. To kolejny dowód na poszukiwania muzyków, chcących najwyraźniej wyrwać się z deathmetalowej niszy.
Niestety, tak jak „progresywny death metal“ mógł się podobać, to na piątym albumie Gorefest zabrnęli w ślepy zaułek. Próba unowocześnienia stylu zakończyła się totalną klapą, a podszyty industrialem death metal („Broken Wing“), próby pójścia w kierunku death/doom metalu („Smile“), momenty „pod“ AC/DC („F.S. 2000“) czy tradycyjnego heavy („All Is Well“) wypadają tu bardzo blado i nijako. Sytuacji nie poprawia też niedopracowana, „harcerska“ w balladowych partiach „Burn Out“ czy unowocześniony na siłę, monotonny „Serve The Massess“. Dobrze przynajmniej, że to wznowienie też ma bonusy – poza obowiązkowymi w przypadku obu płyt nagraniami demo, mamy też nagrania koncertowe z festiwalu „Dynamo'96“, które ratują trochę „Chapter 13“. Po tym artystycznym nieporozumieniu i wewnętrznych problemach Gorefest nieoczekiwanie zakończył działalność.
(5 & 3,5/6)
Wojciech Chamryk