Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

BALLBREAKER - Evil Town

 

(2019 Sinfinity Clothing S.C.)
Autor: Wojciech Chamryk 
 

ballbreaker-eviltown s

1. One Night Queen
2.  Evil Town
3. Pain Awaits
4. Hide & Seek
5. Fallin’
6. Sinderella
7. Are You Gonna Stay
8. Empty Glass
9. Acid God
10. Never To Old
                   
Tomasz Trzeszczyński – śpiew
Rafał Sekulak – gitara
Tomasz Sekulak – gitara
Kamil Podgórski – bas
Misiek Ślusarski – perkusja
                   
„Pure fuckin' rock 'n' roll” można przeczytać na debiutanckim krążku Ballbreaker i w żadnym razie nie jest to tylko jakaś czcza deklaracja. Zespół bez wyjątku tworzą bowiem doświadczeni muzycy, znani z Exlibris, Joy Machine, Thermit, War-Saw czy Wild Whips. Jeśli ktoś pamięta album „... To Be Rock And Not To Roll...” Joy Machine, to zawartość „Evil Town” niczym go nie zaskoczy, bo to  również kipiący energią hard 'n' heavy o rock 'n' rollowym, stricte amerykańskim sznycie.
Dla większości słuchaczy płyta Ballbreaker będzie pewnie objawieniem, bo jedyny album Joy Machine dotarł przed 10 laty tylko do tych najbardziej zagorzałych zwolenników ostrego, ale melodyjnego grania. Teraz może i powinno wręcz być inaczej, bo nowy zespół zyskał już konkretne, koncertowe przetarcie u boku Nocnego Kochanka, z z udziałem wokalisty tej grupy Krzysztofa Sokołowskiego nagrał też utwór „Twój stróż”. Jego inna wersja trafiła na płytę, a całość tego materiału jest tak wyrównana, że trudno mi wyróżnić bądź zdyskwalifikować którykolwiek z utworów. All killers, no fillers – takie hasło można często znaleźć w prasowych materiałach, ale zwykle nie ma ono żadnego odbicia w rzeczywistości. Na „Evil Town” jest inaczej, bo tu faktycznie nie ma wypełniaczy, tylko rasowe, melodyjne granie najwyższej jakości. Czasem kojarzące się z AC/DC (w końcu nazwa do czegoś zobowiązuje), naszym TSA, niekiedy z tradycyjnym heavy lat 80., ale jednak przedwe wszystkim z Ameryką tamtej dekady, zespołami takimi jak Mötley Crüe w najlepszej formie czy z Cinderellą, tą z czasów genialnych płyt „Long Cold Winter“ i „Heartbreak Station“. Zadziorność i surowość zostały tu perfekcyjnie połączone z zapadającymi od razu w pamięć melodiami i nośnymi, chwytliwymi refrenami – od „One Night Queen“, „Hide & Seek“ czy „Fallin’“ trudno się uwolnić, a to tylko wybrane przykłady, bo takich utworów jest na „Evil Town“ znacznie więcej. Trzeszcz też zaskoczył, bo śpiewa niby podobnie jak na „Saints“ Thermit, ale jest to jednak zdecydowanie wyższy poziom, klasa można by rzec już światowa.
Ciekaw więc jestem bardzo jak potoczą się dalsze losy tego zespołu po tak spektakularnym debiucie. Bo tak, jak w kategorii tych mocniejszych dźwięków niekwestionowanym liderem w minionym roku był dla mnie album  „Mission Two“ Planet Hell, w nurcie tradycyjnego heavy „Hexbreaker“ Axe Crazy, to w hard 'n' heavy bezapelacyjnym liderem jest „Evil Town” Ballbreaker.
(6) 
Wojciech Chamryk 
rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5040655
DzisiajDzisiaj328
WczorajWczoraj4387
Ten tydzieńTen tydzień16078
Ten miesiącTen miesiąc44306
WszystkieWszystkie5040655
3.22.51.241