KRŮK - Nibykwiaty
(2020 Self-Releases)
Autor: Wojciech Chamryk
1. „Słońcu”
2. „Jedna”
3. „Zew”
4. „Niebu”
5. „Ogień”
6. „Sercu”
7. „Kamienie”
8. „Miłości”
9. „Skała”
10. „Lotny”
11. „Nam”
2. „Jedna”
3. „Zew”
4. „Niebu”
5. „Ogień”
6. „Sercu”
7. „Kamienie”
8. „Miłości”
9. „Skała”
10. „Lotny”
11. „Nam”
Kamila Janiak – śpiew
Daniel Staszyński – gitara
Łukasz Warzyński – bas, klawisze, sample
Michał Cieślukowski – perkusja
Georg Mikkel – klawisze
Daniel Staszyński – gitara
Łukasz Warzyński – bas, klawisze, sample
Michał Cieślukowski – perkusja
Georg Mikkel – klawisze
„Nibykwiaty” to debiutancki album Krůka, zespołu warszawskiego i nie mającego nic wspólnego ze śląską formacją grającą hard rocka, co od razu sygnalizuje nieco odmienna pisownia nazwy. Ten Krůk prezentuje efektowną mieszankę rocka/post-rocka, folku i popu, doprawioną z jednej strony motywami kojarzącymi się ze słowiańskim folklorem, z drugiej zaś nowoczesną elektroniką. Miejski folk? Elektroniczna alternatywa w rockowym wydaniu? Progresywne podejście do formy i aranżacji, bez tradycyjnego podziału zwrotka-refren? Klimatyczne, przebojowe piosenki?
Do wyboru, do koloru, wszystko to znajdzie się na „Nibykwiatach” bez problemu, w dodatku z niebanalną oprawą słowną, bowiem to zwarty koncept, opowieść traktująca o ludziach i przyrodzie. Koncepcyjny charakter całości podkreślają nie tylko teksty, ale też cztery krótsze utwory, swoiste interludia i na finał klasyczne outro domykające całość; bardzo oszczędne, minimalistyczne wręcz, ale w tej całej historii niezwykle ważne. Z utworów, powiedzmy właściwych, największe wrażenie zrobiły na mnie: transowo-elektroniczna „Jedna”, singlowy, rytmiczny i chwytliwy „Ogień”, dynamiczna, bardziej rockowa „Skała” i oniryczny „Lotny”, ale pozostałe niczym im nie ustępują.
Do wyboru, do koloru, wszystko to znajdzie się na „Nibykwiatach” bez problemu, w dodatku z niebanalną oprawą słowną, bowiem to zwarty koncept, opowieść traktująca o ludziach i przyrodzie. Koncepcyjny charakter całości podkreślają nie tylko teksty, ale też cztery krótsze utwory, swoiste interludia i na finał klasyczne outro domykające całość; bardzo oszczędne, minimalistyczne wręcz, ale w tej całej historii niezwykle ważne. Z utworów, powiedzmy właściwych, największe wrażenie zrobiły na mnie: transowo-elektroniczna „Jedna”, singlowy, rytmiczny i chwytliwy „Ogień”, dynamiczna, bardziej rockowa „Skała” i oniryczny „Lotny”, ale pozostałe niczym im nie ustępują.
Od lat czytam, że rock jest martwy, że nic ciekawego się w nim nie dzieje – takie płyty jak „Nibykwiaty” nader dobitnie potwierdzają, że to wierutna bzdura. Trzeba mieć tylko trochę chęci i poszperać nieco głębiej, niż w propozycjach najbardziej znanych, nierzadko faktycznie już wypalonych, wykonawców. Krůk ma też inne, godne polecenia materiały, z EP „Krůk” na czele, a za sprawą pierwszego albumu zgłosił właśnie akces do rodzimej, alternatywnej czołówki.
Wielka szkoda, że premiera tej płyty zbiegła się w czasie z pandemią i zespół nie może promować jej na koncertach, ale tak dobrej muzyce nie zaszkodzi nawet koronawirus, zresztą jej termin przydatności też jest znacznie dłuższy niż obecne normy świata w okowach streamingu.
Wielka szkoda, że premiera tej płyty zbiegła się w czasie z pandemią i zespół nie może promować jej na koncertach, ale tak dobrej muzyce nie zaszkodzi nawet koronawirus, zresztą jej termin przydatności też jest znacznie dłuższy niż obecne normy świata w okowach streamingu.
(5,5/6)
Wojciech Chamryk
Wojciech Chamryk