Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

KIRA - Peccatum Et Blasphemia

 

(2020 Ossuary)
Autor: Wojciech Chamryk
 

kira-peccatumetblasphemia s 

Tracklista:
01. Opening The Gates Of Hell
02. Lucifer’s Herald
03. One Gram Of Your Soul
04. Necroscience
05. Temple Of Suffering
06. Lord Of Hallucinations
07. In The Devil’s Embrace
08. The Fearful One
09. Weakness Isn’t Breathless
10. Silence Is Consent
                
Kira nie jest jeszcze bardzo znanym zespołem, ale zważywszy na jego potencjał oraz fakt, że tworzą go muzycy znani choćby z Nomad, Ethelyn czy Repossession, jest to tylko kwestia czasu. Po wzmocnieniu składu – debiutancki „Ancient Lies” firmowało zaledwie trio, plus muzycy gościnni – Kira pokazała się na kolejnym albumie już w pełni mocy. Black/death metal zespołu z Opoczna stał się więc jeszcze bardziej szalony, brutalny i złowieszczy, a do tego zespół sięgnął po niestosowane dotąd rozwiązania, co tylko przydało „Peccatum Et Blasphemia” atrakcyjności. Owe nowości to długie, rozbudowane kompozycje „One Gram Of Your Soul” i „Lord Of Hallucinations”, trwające 7-8 minut i na swój specyficzny sposób piękne, mimo ekstremalnej formy i demonicznego klimatu. Jeśli ktoś ma chociaż cień wątpliwości, że można jednocześnie grać technicznie i tak bezkompromisowo, a do tego wcześniej nie miał do czynienia choćby z technicznym death metalem, to lepszego przykładu niż te dwa utwory nie ma co szukać, szkoda zachodu. Te krótsze, pełne furii utwory w rodzaju „Lucifer's Herald” czy „In The Devil's Embrace” też zresztą nie pędzą tylko bezmyślnie naprzód bez ładu i składu, a mroczne zwolnienia jeszcze dodają im intensywności, kiedy po takiej chwili wytchnienia maszyneria Kira znowu wchodzi na najwyższe obroty. Cover Sodom „Silence Is Consent” – plus za dobór utworu, bo ile można słuchać nowych wersji klasycznych numerów z „Persecution Mania” czy „Agent Orange” – też jest pełen wściekłości, to taki Sodom w wersji zbrutalizowanej, dynamicznej i jeszcze potężniejszej. Sprawdza się też dublowanie partii wokalnych: skrzek plus niższy ryk-growling dają ciekawy efekt, szczególnie w tych najbardziej siarczystych partiach. Na koniec zostawiam ciekawostkę, bo „The Fearful One” napisał i dopełnił solówką Seth, lider Nomad i muzyk Behemoth – nawer jeśli tylko promil fanów tej grupy sięgnie z tego powodu po „Peccatum Et Blasphemia”, to i tak tylko zyskają.
(5,5/6)
Wojciech Chamryk
rightslider_002.png rightslider_004.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

4991373
DzisiajDzisiaj2412
WczorajWczoraj3581
Ten tydzieńTen tydzień14007
Ten miesiącTen miesiąc74206
WszystkieWszystkie4991373
54.157.56.179