Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

DIESEL MACHINE - Evolve

 

(2020 Metalville)
Autor: Wojciech Chamryk
 

dieselmachine-evolve b 

Tracklist:
1. Death March
2. React
3. Exit Wound
4. Ounce of Strength
5. Shut It
6. Cynical
7. Judgment
8. Evolve
9. Nothing Left
10. I’m Insane
11. Anger Within
                   
Lineup:
AJ Cavalier – Vocals
Patrick Lachman– Guitar
Rich Gonzales – Bass
Shane Gaalaas – Drums
                      
Ta maszyneria pracowała niezbyt regularnie, z długimi przestojami, ale jak już zespół wziął się w końcu za kolejną płytę, to efekty są konkretne. O ile rzecz jasna ktoś lubi nowoczesny, mocno brzmiący groove metal, bo w takiej właśnie stylistyce poruszają się Amerykanie. Można też ich w sumie usprawiedliwić, bo po debiutanckim materiale „Torture Test” sprzed 20 lat basista Rich Gonzales długo kurował się po wypadku motocyklowym, a koledzy z zespołu oddali się innym zajęciom, grając tu i ówdzie, tak jak gitarzysta Patrick Lachman z Robem Halfordem. W ubiegłym roku reaktywowali jednak w końcu Diesel Machine, zaś zawartość „Evolve” potwierdza, że było warto. Pewnie gdyby ten album ukazał się tak w 2004 czy w kolejnym roku, przeszedłby bez większego echa, bo takich produkcji było wówczas na rynku zatrzęsienie. Teraz modne są inne dźwięki, paradoksalnie więc szanse Diesel Machine na zaistnienie wzrastają. Powiem więcej:  „Evolve” to naprawdę mocny strzał, album bez słabego numeru, urozmaicony i robiący wrażenie: nawet na mnie, zwolenniku znacznie lżejszych dźwięków, zakorzenionych w latach 70. i 80.
Świetny opener „Death March”, dynamiczny, nad wyraz mroczny „Ounce Of Strength”, wręcz ekstremalny „Shut It”, „Cynical” z wgniatającymi w podłogę wokalami AJ Cavaliera, numer tytułowy z fenomenalną pracą bębniarza Shane'a Gaalaasa to przykłady pierwsze z brzegu, bo równie dobrze mógłbym tu wymienić pozostałe utwory, w każdym znajdując coś ciekawego.
Warto też docenić kunszt Lachmana, chociaż jako gitarzysta solowy nie popisuje się tu zbyt często, stawiając na partie rytmiczne i moc riffu, tak jak w „Nothing Left”. Diesel Machine wrócili więc z przytupem, oby tylko na kolejną płytę znowu nie kazali czekać nam tak długo.
(5/6)
Wojciech Chamryk
rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

5037688
DzisiajDzisiaj1748
WczorajWczoraj3656
Ten tydzieńTen tydzień13111
Ten miesiącTen miesiąc41339
WszystkieWszystkie5037688
18.224.38.3