THVN - Pleśń
(2020 Self-Released)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist
1 Intro (Misuse)
2 Disappointment of Creation
3 Antique Formula
4 Invoction
5 Fractal Tranquility
6 Choir For Emptiness
7 Path To Ruin
8 Killed
Lineup:
Лайка - vocals
JD Burner - guitar, back vocals
Killdozer - bass
Planet Eater - drums
JD Burner - guitar, back vocals
Killdozer - bass
Planet Eater - drums
Basement black metal? No cóż, z obskurnym, piwnicznym brzmieniem końca lat 80. i wczesnych 90. debiutancki album wrocławskiego Thvn nie ma za wiele wspólnego, bo to jednak zupełnie inny sound, mający się nijak do rejestrowanych wtedy bardzo prostymi, prymitywnymi wręcz metodami, materiałów. Podejście młodych muzyków jest już jednak takie jak kiedyś, grają bowiem bezkompromisowy, surowy black, świadomie cofając się do jego początków, a do tego wzbogacając niektóre utwory akcentami death czy sludgemetalowymi. I muszę przyznać, że to wszystko całkiem nieźle się broni, chociaż zespół nie ma długiego stażu, a momentami proponuje co najwyżej poprawne rozwiązania, typowe dla blackowej stylistyki („Fractal Tranquility”). Thvn potrafi też jednak nadać tym prostym utworom apokaliptyczny wręcz wymiar („Path To Ruin”), a zamierzona ascetyczność poszczególnych numerów nie wyklucza też twórczego podejścia do ich formy („Choir Of Emptiness”). Mocnym punktem zespołu jest też wokalista Лайка – co prawda nie rozumiem ani słowa z tego, co wywrzaskuje niczym opętany, ale te podszyte szaleństwem partie idealnie pasują do warstwy muzycznej, a teksty wydrukowano na okładce, można więc je przeczytać. Ciekawym patentem jest również rozpoczęcie albumu tymi krótszymi, bardziej zwartymi ciosami w rodzaju „Antique Formula”, by każdy kolejny utwór stawał się dłuższy, bardziej rozbudowany, aż do kulminacji w postaci finałowego, trwającego blisko osiem minut, „Killed”. To jak dla mnie najciekawszy utwór na „Pleśni”, potwierdzający, że Thvn ma potencjał i warto śledzić jego dalsze poczynania.
(4/6)
Wojciech Chamryk