BENEDICTION - Grind Bastard
(2014/1998 Metal Mind)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1. Deadfall
2. Agonised
3. West of Hell
4. Magnificat
5. Nervebomb
6. Electric Eye
7. Grind Bastard
8. Shadow World
9. The Bodiless
10. Carcinoma Angel
11. We The Freed
12. Destroyer
13. I
14. We Are The League (bonus)
Lineup:
Dave Ingram - Vocals
Darren Brookes - Guitars
Peter Rewinsky - Guitars
Frank Healy - Bass
Neil Hutton - Drums
Ekipa z Birmingham miała na początku lat 90. wyjątkowo silną pozycję nie tylko w europejskim death metalu, co absolutnie nie dziwi po takich płytach jak „Subconscious Terror” oraz „The Grand Leveller”. Później też było niezgorzej, bo EP „Dark Is The Season” czy trzeci album „Transcend The Rubicon” też trzymały poziom. Grupa cieszyła się też wtedy dużą popularnością w Polsce, gdzie z powodzeniem koncertowała. Jednak od połowy lat 90. bywało już różnie, a ten okres przypomina wznowiony właśnie piąty album Benediction.
„Grind Bastard” to wciąż niezwykle intensywny, dość prosty, tradycyjny death metal, jednak w roku 1998 takie dźwięki miały już szczyt popularności za sobą. Nie zmienia to faktu, że są one wciąż atrakcyjne dla zwolenników muzycznej ekstremy, tym bardziej, że riffy, jak to Benediction ma w zwyczaju miażdżą, sekcja dokłada swoją porcję ciężaru, a Dave Ingram jest po prostu sobą - mistrzem niskiego, grobowego growlingu. Zespół zasmakował też w przeróbkach. Owszem, nagrywał już w przeszłości utwory autorstwa innych twórców, z porywającą wersją „Forged In Fire” Anvil na czele, ale tu mamy aż trzy covery. Nie do końca przekonuje mnie „The Hellion/Electric Eye” Judas Priest, bo jednak Ingram to nie Halford, jednak już niemal doom/deathmetalowy, potężnie brzmiący „Destroyer” Twisted Sister oraz surowy, punkowy „We Are The League” Anti-Nowhere League (bonus z wydania digipack z 1998 r.) są już bardzo udane. Tym większe było zaskoczenie, że „Grind Bastard” okazał się ostatnią płytą Benediction z Ingramem w składzie.
(5,5/6)
Wojciech Chamryk