STAINED BLOOD – Hadal
(2015 Self Released)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
01.- Atlas Decline
02.- Perpetual
03.- Hemisphaerium
04.- U-530
05.- Colossus Embrace
06.- The Mask
07.- F.R.M.
08.- Hundred Heads Snakes
09.- Involution To Animosity
10.- Stargazer
11.- Sound Of The Abyss
01.- Atlas Decline
02.- Perpetual
03.- Hemisphaerium
04.- U-530
05.- Colossus Embrace
06.- The Mask
07.- F.R.M.
08.- Hundred Heads Snakes
09.- Involution To Animosity
10.- Stargazer
11.- Sound Of The Abyss
Lineup:
Raul Urios - Bass
Salvador d'Horta - Drums
Albert Fernandez - Guitars
Borja - Guitars
Rou - Vocals
Katalończycy najwyraźniej nadrabiają stracony czas i po wznowieniu działalności przed pięcioma laty wydają już kolejny album. „Hadal“ wstydu swym twórcom na pewno nie przynosi, ale to płyta lokująca się w okolicach stanów średnich melodyjnego death metalu/metalcore'a. Stained Blood jawią się tu bowiem jako sprawni instrumentaliści, ale też niestety niewolnicy najbardziej oklepanych schematów, niepotrafiący najczęściej dodać nic od siebie do tych, w sumie dość wymagających, dźwięków. Mamy więc tu w kilkunastu odsłonach połączenia mniej lub bardziej przypadkowo zestawionych riffów, niezbyt czytelnego basu i zwykle ostro naparzającej perkusji, z naciskiem na blasty, w których to Salvador D'Horta zdaje się spełniać najbardziej, ale nie zawsze z jakimś pozytywnym dla całości wydźwiękiem. Wokalista Rou jest dość wszechstronny, sprawnie przechodzi od opętańczego growlingu do podszytego skrzekiem wrzasku, ale momentami odnoszę wrażenie, że aranżacje linii wokalnych nieco tu kuleją, tu też mamy schemat wolniej/szybciej, podobnie jak w warstwie instrumentalnej. Przed przerobieniem tego krążka na podstawkę pod doniczkę powstrumuja mnie tylko nieliczne udane utowory, takie jak niemal blackowy w swym nieposkromionym pędzie „Hundred Heads Snake“ z dwuczęściową solówką, oraz przede wszystkim najdłuższy na płycie, ponad 5-minutowy, „F.R.M.“. To już numer zdecydowanie z wyższej półki, z mroczym, klawiszowym intro, bardziej deathmetalowy na szwedzką modłę, ale też z licznymi zwolnieniami i fajną solówką podczas jednego z nich. Jeśli na kolejnej płycie Stained Blood nagrają więcej takich urozmaiconych i ciekawych utworów, będzie zdecydowanie lepiej – teraz jest przeciętnie.
(3/6)
Wojciech Chamryk