GOD DAMN - Everything Ever
(2016 One Little Indian)
Tracklist:
1 Sing This
2 Ghost
3 Again Again
4 Fake Prisons
5 I'll Bury You
6 Failure
7 It Bites
8 Oh No
9 Six Wires
10 Dead To Me
11 Violence
12 Let's Speak
13 Easily Misbled
Lineup:
Ash Weaver - Drums, Percussion
Thomas Edward - Guitar, Bass, Vocals
Scena niezależna w Wielkiej Brytanii to od połowy lat 70. minionego wieku istny tygiel. Punk, nowa fala, gotyk, electro czy wszelkiej maści alternatywa nikogo tam już zbytnio nie dziwią, a twórczość pochodzącego z Wolverhampton duetu God Damn doskonale wpisuje się w te tradycje.
Thom Edward i Ash Weaver są jednak ludźmi młodymi, tak więc poza alternatywnym rockiem najwięcej słychać w utworach z ich drugiego, wydanego zresztą nakładem prestiżowej firmy One Little Indian Rec., wpływów grunge i brit popu. Panowie grają więc surowo i melodyjnie, brzmiąc niczym nieco bardziej popowe wcielenie Nirvany („Dead To Me”, „I'll Bury You”), a przebojowe harmonie wokalne i takież refreny, tak modne w Anglii 20 lat temu za sprawą Oasis, królują choćby w „Ghost” czy „Oh No”. Znacznie ciekawiej brzmią jednak te ostrzejsze numery: wciąż przebojowe, ale cięższe, z histerycznym śpiewem Edwarda („Again Again”, podszyty punkiem „It Bites”, „Violence”), albo czerpiące wprost od Johna Lydona i jego PIL („Failure”). Zresztą im bliżej końca „Everything Ever” tym God Damn grają ostrzej i bardziej rockowo: „Six Wires” czerpie przy tym z klasycznego rocka w wydaniu choćby Royal Blood, „Let's Speak” to równie surowe, ostre granie, zaś finałowy „Easily Misbled” to już zakręcona, hipnotyczna, mroczna psychodelia w czystej postaci. Debiutanckiej płyty God Damn nie słyszałem, jednak wygląda na to, że warto się za nią rozejrzeć, skoro „dwójka” jest tak udana.
(4,5/6)
Wojciech Chamryk
Wojciech Chamryk