FEAR OF BLOOD - The Fear Begins
(2017 Self -Released)
Autor: Grzegorz Cyga
Tracklist:
Third Generation Sentence
Act of Faith
Awake the Beast
Skład :
Mikołaj Grabowski - gitara
Nikodem Prokopiuk - gitara
Piotr Horzycki - gitara basowa, wokal
Tomasz Oleszek - perkusja
Fear of Blood to kapela z Gdańska, która powstała w 2014 roku i zanim wystąpiła pierwszy raz na scenie już pracowała nad swoim własnym materiałem. Ten ujrzał światło dzienne trzy lata później w formie krótkiego dema. Zaskakujące jest to, że zespół od czasu 2015 roku dał już nie jeden koncert i na pewno nie trwał on 15 minut. A tyle właśnie trwa rzeczony materiał - na „The Fear Begins” otrzymujemy raptem 3 utwory, choć na kanałach zespołu możemy odnaleźć jeszcze jeden, który ostatecznie nie trafił na wydawnictwo.
Wszystkie piosenki reprezentują doom metal z domieszką black metalu, który najbardziej słychać na początku ostatniej pozycji - „Awake the Beast”. Kiedy zespół gra szybciej i mocniej, gdzieniegdzie można się doszukać lekkich skojarzeń z Megadeth. Jednak nie ma w tym zbędnego przesadyzmu, bo każdy z utworów cechuje się nośnym groovem i solidnymi riffami. Oprócz tego możemy usłyszeć inspirację Venomem czy współczesnym Ghostem, bo w „Act of Faith” wokalista śpiewa manierą bliźniaczo podobną do Papy Emeritusa z czasów pierwszej płyty „Opus Eponymous”.
Można by zarzucić pierwszym dwóm kawałkom brak większej różnorodności, gdzie powodem są podobnie brzmiące motywy i praktycznie taka sama budowa ich melodyki - wolne zwrotki - szybki refren. Przez to można mieć wrażenie, że słuchamy jednego dziesięciominutowego utworu. Jedynie co ich odróżnia to niezły refren w „Act of Faith”, przy którym „Third Genetation Sentence” wygląda jak preludium.
Summa summarum - są to kawałki, których przyjemnie się słucha i będą bujały publikę na koncertach. Dlatego też większy zarzut mam do samej produkcji - rozumiem, że taki gatunek muzyki i kwestia debiutanckiej płyty rządzą się swoimi prawami, ale jednak żyjemy w XXI wieku.
Technologia tak bardzo poszła do przodu, że można stworzyć dobrze brzmiący album okraszony charakterystycznym brudem, którego na tym krążku jest nieco za dużo, zwłaszcza na wokalu.
Efekt końcowy wygląda tak, że głos frontmana nieco przysłania resztę instrumentów. Nawet bez wokalisty są one za cicho ustawione. Z jednej strony podoba mi się to, że bas i perkusja są słyszalne i nadają całości odpowiedni ciężar. Niestety, odbyło się to kosztem gitar, które zostały przyciszone, przez co powstała dziura tworząca dziwną przestrzeń, wrażenie że czegoś tutaj brakuje.
I to jest największy problem tego dema - brak dobrze dobranego brzmienia. Mimo że propozycje muzyczne dają radę, to irytuję fakt, że trzeba trochę pomęczyć się z głośnością. Mówiąc wprost - brakuje pierdolnięcia, które powodowałoby opad szczęki i chęć machania głową do tych kompozycji. Dostrzegam w nich potencjał, dlatego też strasznie mierzi mnie fakt, że w ciągu trzech lat istnienia zespołu, muzycy byli w stanie stworzyć raptem trzy numery, które notabene nie brzmią najlepiej.
Szczerze powiedziawszy - chcę więcej materiału od Fear of Blood i wyczekuję pełnoprawnego materiału, bo to co „The Fear Begins” oferuje to stanowczo za mało. Moim zdaniem takiego strachu - warto się bać.
Ocena - 4/6
Grzegorz Cyga