Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

JEAN-MICHEL JARRE - Equinoxe Infinity

 

(2018 Sony Music)
Autor: \m/\m/
 
jean-michel-jarre-equinoxe-infinity s
Tracklist:
1. The Watchers (Movement 1)
2. Flying Totems (Movement 2)
3. Robots don’t cry (Movement 3)
4. All that you leave behind (Movement 4)
5. If the wind could speak (Movement 5)
6. Infinity (Movement 6)
7. Machines are learning (Movement 7)
8. The Opening (Movement 8)
9. Don’t look back (Movement 9)
10. Equinoxe Infinity (Movement 10)
                           
Ponoć byli tacy, co nie mogli się doczekać tej płyty. Ja nie czekałem, a i tak zawartość krążka w sporej części mnie zauroczyła. Jean-Michel Jarre zaliczany jest do prekursorów muzyki elektronicznej, wymieniany jest jednym tchem obok Klausa Schulze, Vangelisa, Mike'a Oldfielda, Tomity, oraz zespołów Kraftwerk czy Tangerine Dream. Jego muzyka z początku kariery charakteryzowała się pewną złożonością ale także prostymi wpadającymi w ucho melodiami. Jednak Jarre nie był awangardowy jak np. Briana Eno, a jednocześnie do przebojowości Mike'a Oldfielda, a tym bardziej Giorgio Morodera, brakowało mu sporo. Niemniej jego wizja muzyczna znalazła sobie wiernych fanów, a swoją przychylność okazywała nawet część krytyków. Sam tytuł albumu "Equinoxe Infinity" sugeruje, że jest to nawiązanie do wczesnego okresu twórczego Jean-Michela, a wręcz jest sequelem "Equinoxe" z 1978 roku. Jednak Jarre nie wrócił jedynie do wspomnianego krążka ale ogólnie do tamtej epoki, bo np. czasami słyszę również odniesienia do "Oxygen". Multiinstrumentalista ponownie wykorzystał wypracowany dawniej schemat struktury albumu, a także wiele podobnych motywów, melodii, barw, brzmień, atmosfery czy też rytmiki. Skorzystał z pełnej palety swoich walorów tych dobrych i tych złych. To ostatnie szczególnie jest dla mnie ważne, bowiem uwiarygodnia to Jean-Michel Jarre'a jako artystę. W moim mniemaniu na wyraz artystyczny składają się nie tylko te udane prace ale również te, które nie do końca wyszły, w tym wypadku muzykowi. Mam nawet wrażenie, że wszystko zostało zrobione z premedytacją i z pełna świadomością. Z tego powodu nie będę naśmiewał się z takich fragmentów jak "Infinity" (Movement 6)" i jemu podobnych. Melodyjki rodem z europejskiego disco, to również oblicze tego muzyka. Jego fani zaakceptowali to, jedni świadomie, inni trochę mniej. I słabo wygląda wytykanie im, że są mniej wyrobionymi słuchaczami. Jeszcze słabiej wyglądałoby gdyby Jean-Michel Jarre nagle skierował się w stronę awangardy elektronicznej. Nie to, że nie doceniam Francuza ale podejrzewam, że byłby to twór bardzo sztuczny, bowiem po prostu awangarda czy też nadmierna innowacyjność nie leży w naturze Jarre'a. A "Equinoxe Infinity" jest przesycone tym Jean-Michel Jarrem, który w drugiej połowie lat siedemdziesiątych zdobył szturmem swoją publikę. Być może ten mój zramolały sentymentalizm spowodował, że tak ciepło przyjąłem ten album. Polubiłem całą zawartość tego krążka, zarówno te ciekawsze, jak i te lekkie i błahe momenty, bowiem siłą tej płyty jest ponownie cała opowieść, a nie jej poszczególne epizody. Plusem jest również brzmienie tej płyty, owszem ze względu na wymowę samej muzyki, jest wiele oldschoolowych barw ale sama produkcja jest jak najbardziej współczesna. Daje to pozytywny efekt szczególnie dla komfortu odsłuchu przez ewentualnego słuchacza. Myślę, że wiele tracą ci co skupiają się na wykorzystaniu przez Jean-Michela chwytliwych melodyjek czy też odtwórczości jego nowej muzyki, bowiem Jarre również te elementy wykorzystuje, niczym najlepszy iluzjonista czy też hochsztapler, do zauroczenia swojego odbiorcy. A wygrani są ci, którzy poddają się owej imaginacji i zabawie proponowanej przez tego przesympatycznego starszego pana. No ale nic nie poradzę, że jedni wolą być zadowoleni i radośni inni smętni i bez humoru. "Equinoxe Infinity" to żadne epokowe dzieło ale po prostu dobra płyta z muzyka elektroniczną w starym stylu.
(4/6)
\m/\m/

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5037383
DzisiajDzisiaj1443
WczorajWczoraj3656
Ten tydzieńTen tydzień12806
Ten miesiącTen miesiąc41034
WszystkieWszystkie5037383
3.12.108.7