OCCULTUM - In Nomine Rex Inferni
(2018 Old Temple)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1. Skulls Instead Of Candles
2. Possessed By The Night
3. The New Har-Magedon
4. Hanged Man
5. Altars Among The Dead
6. Black Art Of Necromancy
7. The Last Waltz With Death
1. Skulls Instead Of Candles
2. Possessed By The Night
3. The New Har-Magedon
4. Hanged Man
5. Altars Among The Dead
6. Black Art Of Necromancy
7. The Last Waltz With Death
Lineup:
Gavron – śpiew
MTR – gitara
Sarin – gitara, bas
Jh – perkusja
Gavron – śpiew
MTR – gitara
Sarin – gitara, bas
Jh – perkusja
„In Nomine Rex Inferni” to co prawda dopiero drugi album toruńskiego Occultum, ale wcześniej funkcjonowała on przez kilkanaście lat jako Amarok, wieńcząc swą dyskografię długogrającym „Blasphemous Edictum”. W nowej odsłonie grupa również podąża blackową ścieżką, proponując wściekły, smolisty black w bardzo surowym wydaniu. Bez pseudo symfonicznego sztafażu, kobiecych wokali czy przesadnie urozmaiconych aranżacji, chociaż gdzieniegdzie pojawiają się partie lżej brzmiące, a nawet odznaczające się pewną melodią. Wszystkie te zabiegi mają jednak tylko uwypuklać i podkreślać bezkompromisowość tych długich, trwających 5-8 minut, utworów.
Nie bez przyczyny kojarzy mi się to ze skandynawskim black metalem wczesnych lat 90.: surowym, brutalnym i skrajnie uproszczonym, również od strony brzmieniowej. Mimo tego, że poszczególne utwory do najkrótszych nie należą nie ma w nich śladu jakichś chwytów pod publiczkę – nawet jeśli „Hanged Man” przełamuje posępne, miarowe zwolnienie, a w „The New Har-Magedon” mamy quasi balladową wstawkę, to i tak niemal błyskawicznie zespół ponownie wchodzi na najwyższe z możliwych obroty, napędzany blastową nawałnicą Jh. Perkusista potwierdza też jednak, choćby w „Black Art Of Necromancy” (świetne riffy, nawiasem mówiąc), że ultraszybkie granie nie jest jego jedynym atutem, a zresztą wiadomo nie od dziś, że im lepszy drummer, tym lepszy cały zespół, a w domyśle płyta. Na „Towards Eternal Chaos” wokalistą był Spectre, tutaj zastąpił go Gavron, ale akurat w tej określonej stylistyce nie ma to aż takiego znaczenia – jakby w Accept Udo Dirkschneidera zastąpił Rob Halford to owszem, byłoby to od razu zauważalne, a ponieważ nowy wokalista Occultum, wcześniej odpowiadający za chórki, ma kawał głosu, świetnie wpasował się w te numery, co potwierdza choćby „Skulls Instead Of Candles” czy „The Last Waltz With Death”. „In Nomine Rex Inferni” jest więc konkretnym ciosem – może i Occultum nie proponuje na tej płycie niczego nowego, ale w swojej niszy zespół ma coś do zaproponowania, co warto docenić.
(4,5/6)
Wojciech Chamryk