Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

DOMAIN - ...From Oblivion...

 

(1999/2019 Old Temple)
Autor: Wojciech Chamryk
 
domain-fromoblivion s
Tracklist:
1. Whispered In The Dark
2. Supernatural
3. The Maklu Spell
4. Sunless Domain
5. Ritual Combat
6. Asymmetrical Megalith
7. Deathmaker
8. Fall Into Decay
9. Devilri
10. The Enter
11. Nar Mattaru
12. Whispered In The Dark (remix)

Lineup:
Paul – śpiew, gitara
Dominic – gitara
Mike – bas
Mittloff – perkusja
+
Artur Szolc – instrumenty perkusyjne
                  
Po wznowieniu przez Old Temple przed trzema laty debiutanckiego „Pandemonium” przyszła pora na reedycje kolejnych albumów Domain. Są to edycje wzorcowe pod każdym względem: książeczki uzupełniono archiwalnymi materiałami i wywiadami, materiał dźwiękowy wytłoczono na złotych płytach, bez żadnego kombinowania z poprawianiem tego, czego poprawiać nie było trzeba, a do tego mamy pudełka jewel case zamiast nietrwałych digipacków – pod każdym względem konkret. Muzycznie też jest nader zacnie, bowiem łódzka grupa, niezależnie od nazwy, prezentowała nieszablonowy black/death czy death/doom metal, unikając stereotypowego podejścia. Fakt, wpływy starego Samael, Bathory czy Celtic Frost są na „...From Oblivion...” niezaprzeczalne, ale zostały na swój sposób przefiltrowane, poddane jedynej w swoim rodzaju obróbce. Świetnym potwierdzeniem owego stanu rzeczy są nowe wersje „Sunless Domain” i „Devilri”, czyli utworów z kultowego demo Pandemonium, w żadnym razie nie odstających od nowego, urozmaiconego, a momentami nawet zaskakującego, materiału. Już w openerze „Whispered In The Dark” – nawiasem mówiąc sztandarowym chyba utworze tej płyty, bo na końcu mamy jego zremiksowaną, bardziej elektroniczną wersję – dość szybko pojawia się przecież orientalna, klimatyczna partia i nie jest to w żadnym razie koniec takich aranżacyjnych zabiegów. „The Enter” dopełniają więc etniczne, perkusyjne wstawki, a „Asymmetrical Megalith” jest symfoniczno-monumentalny – Tom G. Warrior na pewno nie powstydziłby się tego instrumentalnego utworu. Te mocniejsze kompozycje też robią wrażenie: z jednej strony słychać, że to swoista kontynuacja mrocznego i niepowtarzalnego stylu Pandemonium („Deathmaker”, „Ritual Combat”), a i mający w sobie coś zarówno z Celtic Frost, jak i Black Sabbath z czasów LP „Dehumanizer”, ociekający mrokiem i ultra ciężki „Nar Mattaru” to również nader udany numer.
Pamiętającym dawne czasy płyt Pandemonium i Domain polecać zresztą  nie trzeba, ale młodsi mają teraz niepowtarzalną okazję nadrobienia zaległości, bo to pisana złotymi zgłoskami historia polskiego metalu.
(6/6)
Wojciech Chamryk

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5033767
DzisiajDzisiaj1483
WczorajWczoraj2397
Ten tydzieńTen tydzień9190
Ten miesiącTen miesiąc37418
WszystkieWszystkie5033767
3.133.154.106