Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

MR.JACK - Long Road

 

(2019 Wankiya)
Autor: Grzegorz Cyga
 
mrjack-longroad s
Tracklist:
One Love
Mind Strange
Trip to Paradise
Infernal Word
Long Road
Earthquake
Metal Head
Rock Whrole
                   
Lineup:
Salvadore „Mr.Jack” Vecchiariello - śpiew, gitara, bas, instrumenty klawiszowe, perkusja
                      
Gościnnie:
Freddy Delirio - instrumenty klawiszowe
Maestro Mistheria - instrumenty klawiszowe
Tomas Valentini - gitara basowa
Valerio Edward De Rosa - gitara solowa
Steve Volta - gitara prowadząca
Raffaele Albanese - śpiew
Mario Zeoli - gitara
Marco Angelo - gitara
Alessandro De Fusco - gitara
                         
Włochy to kraj słynący z dobrego jedzenia i pięknych miejsc, które warto odwiedzić podczas wakacji. Zastanawiając się nad tamtejszą muzyką, pierwsze skojarzenie naturalnie kieruje się w stronę italo disco z lat 80. ubiegłego wieku. Natomiast jeżeli chodzi o rasowy rock czy metal to jedyne co przychodzi mi do głowy to Rhapsody of Fire.
„Long Road” to najnowsza płyta Salvadora Vecchiariello działającego pod pseudonimem Mr.Jack. Nie jest on nowicjuszem, ponieważ w 2005 roku założył zespół Iron Heart i nagrał z nim dwa albumy. Następnie rozpoczął działalność solową i między innymi stworzył kilka instrumentalnych rzeczy oscylujących wokół klimatu horroru.
Tutaj powrócił do rockowego grania i na pierwszy rzut oka może się wydawać, że robi to z wielką pompą, ponieważ materiał aż roi się od rozmaitych gości, z czego największą uwagę zwraca Maestro Mistheria, który swego czasu grał z Bruce’em Dickinsonem. Z kolei jednym z patronów medialnych jest Jack Daniels, a jak wiadomo ta marka budzi silne skojarzenia z Lemmym Kilmisterem — świętej pamięci wokalistą i basistą Motörhead ceniącym sobie połączenie tej whisky z colą.
Niestety tutaj takiego ostrego grania nie ma, ponieważ „Long Road” jest utrzymane w duchu hard rocka lat 70. ubiegłego wieku. Kompozycje są przeplatane tak, aby sprawiały wrażenie różnorodnych, jednakże są mało dynamiczne, przez co brzmią bardzo podobnie. Paradoksalnie najwięcej uderzeń na minutę, bo aż 133 BPM posiada najspokojniejszy na płycie „Trip to Paradise” złożony jedynie z wokalu, klawiszy i szumu wody.
Jakby tego było mało to te kawałki są strasznie odtwórcze. Oczywiście dzisiaj w klasycznym rocku trudno jest wymyślić coś świeżego, lecz tutaj mamy do czynienia z chamskimi kliszami. Praktycznie w każdym utworze jest motyw ocierający się o plagiat - Rainbow, Def Leppard, U2...można by tak wymieniać bez końca. Odnoszę wrażenie, że Vecchiariello nie miał żadnego pomysłu i zamiast sięgnąć po gotowe sample oraz beaty, wolał ściągnąć znajomych, aby stworzyli podkłady sprawiające wrażenie autorskich. Niestety na niewiele się to zdało, a potencjał muzyków nie został wykorzystany.
Przysłowiowej oliwy do ognia dokłada ohydna produkcja autorstwa wytwórni Salvadore’a - Wankiya Records. Na pierwszy plan wysunięto wokale, a całą resztę zepchnięto do roli tła. Jedyny instrument wybijający się co jakiś czas na przód to perkusja. W pierwszej chwili można odnieść wrażenie, że jest to kiepsko ustawiony automat, na który nałożono za dużo reverbu, przez co brzmienie bębnów jest gorsze nawet od „St.Anger” Metalliki. Najbardziej słychać to w „One Love”. Prawdopodobnie miał to być hołd dla U2, a ostatecznie numer brzmi jak kiepskiej jakości podkład karaoke, do którego dołożono wokal pijanego Jona Bon Jovi.
Warto zauważyć, że Salvadore Vecchiariello jest nauczycielem śpiewu, lecz tego, aby mógł się poszczycić wielkim talentem nie słychać. Owszem stara się modulować barwę głosu tak, by pasowała do danego utworu, jednak w większości przypadków tonacje nie zostały dobrze dobrane. Szczególnie słychać to w spokojniejszych chwilach, ponieważ tam Salvadore regularnie fałszuje i nie jest to kwestia zmanierowanego wokalu.
Krótko mówiąc — „Long Road” to naprawdę męcząca przeprawa i gwarantuję Wam, że nie wniesie ona absolutnie nic, ani do muzyki, ani do waszego życia.
Grzegorz Cyga

rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5053907
DzisiajDzisiaj1440
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień7386
Ten miesiącTen miesiąc57558
WszystkieWszystkie5053907
3.139.70.131