Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 87sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

blind guardian plakatnwpskx m

plakat veleslarva m

tormentorva m

ROB BANDIT - Achtüng Magnus

 

(2020 Małe Nakłady)
Autor: Wojciech Chamryk
 

rob sandit achtung magnus s 

Magnus to jedna z legend polskiego metalu. W latach 1989-2010 wydał cztery albumy, ma też na koncie kasety demo i status jednego z ciekawszych zespołów death/thrash rodzimej sceny.
Dlatego pojawieniu się na wydawniczym rynku wspomnień wokalisty wrocławskiej grupy można tylko przyklasnąć, tym bardziej, że Rob Bandit (Robert Szymański) nie koncentruje się tylko na losach Magnusa, przybliżając też historię swej pozametalowej kariery, choćby w zespole Kilersi. Wszystko zaczyna się od początku, to jest lat 70. minionego wieku, by stopniowo dojść do początków jego przygody z muzyką i powstania zespołu w roku 1987, pierwszych nagrań i wydawnictw. Nie brakuje też wspomnień z koncertów we Francji czy w Związku Radzieckim; szczególnie te ostatnie były nie lada wydarzeniem dla tamtejszej publiczności, bowiem na początku lat 90. zespoły grające ekstremalny metal jeszcze do ZSRR nie docierały. Rob przypomina też ciekawe kulisy wydania debiutu „Scarlet Slaughterer”, najpierw na kasecie, a dopiero w roku 1992 na kompakcie, podpisania kontraktu ze szwajcarską Blackend Records, firmującą drugą płytę „I Was Watching My Death” czy zaskakującego rozpadu zespołu w roku 1996, dwa lata po wydaniu świetnie przyjętego albumu „Alcoholic Suicide”.  Wspomnienia frontmana Magnusa dopełniają opowieści gitarzysty Pythona i wokalisty Macieja Pustuła, traktujące o prapoczątkach formacji. Jej dzieje oraz tworzących ją muzyków doprowadzono do czasów współczesnych, już od momentu wydania powrotnego albumu „ Acceptance Of Death” w roku 2010. Z lektury wynika, że zespół ma nagrany, już przed kilku laty, kolejny album, ale nie zamierza udostępniać go wydawcom na proponowanych przez nich warunkach, być może nie doczekamy się więc jego publikacji. Póki co warto więc sięgnąć po „Achtüng Magnus” – nie tylko dla walorów tekstu, ale też mnóstwa archiwalnych fotografii, w tym dotąd niepublikowanych; jest nawet gratisowy plakat formatu A2, ujęcie z lat 80. znane już doskonale fanom. Przyjemność lektury psują jednak liczne błędy ortograficzne, składniowe, stylistyczne i merytoryczne. Co prawda autor we wstępie od razu zastrzega, że od początków szkolnej edukacji zmagał się z dysleksją i ADHD, zaś tekst ma być niedoskonały, ale autentyczny, wydawca powinien jednak zadbać o jego redakcję i korektę.
Wojciech Chamryk
139_mag_baner2.png 142_mag_baner5.png 138_mag_baner1.png 141_mag_baner4.png 144_mag_thefairyfolktour.jpg 140_mag_baner3.png 143_bogactwo_ascezy.jpg

Goście

4657310
DzisiajDzisiaj128
WczorajWczoraj2983
Ten tydzieńTen tydzień7492
Ten miesiącTen miesiąc51629
WszystkieWszystkie4657310
44.201.72.250