HOLY DEATH – Evil
(2021 Fallen Temple)
Autor: Wojciech Chamryk
W roku 1997 ukazało się demo Holy Death „Evil”, kasetowe wydawnictwo składające się z ośmiu utworów, w tym coveru „Freezing Moon” Mayhem. Nie był to w żadnym razie przypadek, bowiem cały materiał był hołdem dla Euronymousa, co za sprawą jego zdjęcia i dedykacji znalazło też odzwierciedlenie we wkładce. Od tego czasu minie już niebawem ćwierć wieku, stąd pomysł powrotu do „Evil”, ale w nieco odmiennej wersji. Zmienił się więc tytuł, dopełniony znakiem zapytania, co Necronosferatus wyjaśnia w komentarzu zamieszczonym w insercie oraz szata graficzna, chociaż nowa bazuje na oryginalnym pomyśle, zaś listę utworów ograniczono do trzech i całość wytłoczono na 12” płycie. Dodam, że jednostronnej – side B nie zawiera nawet jednej nuty; to Silence, wspomnienie poświęcone Euronymousowi, zapewne nawiązanie do jego Deathlike Silence Productions. Stronę A otwiera zaś „Lord Of Destruction”, jeden z najciekawszych utworów w dyskografii Holy Death, bardzo udany przykład tego, jak w nieoczywisty sposób można podchodzić do surowego black metalu. Instrumentalny „Evil” jest z tej samej szkoły: to mroczny i majestatyczny utwór z wyrazistymi partiami syntezatorów, czarna sztuka w pełnej krasie. I na finał cover „Freezing Moon”. W sumie nie odbiegający aż tak bardzo od oryginalnej wersji Mayhem z albumu „De Mysteriis Dom Sathanas”, chociaż pewne zmiany są, ale też zdecydowanie potężniej brzmiący, jeszcze bardziej złowieszczy, co jest szczególnie słyszalne w wolniejszych fragmentach. I chociaż trochę żal, że nie ma tu jeszcze kolejnego utworu czy nawet dwóch z taśmy „Evil”, to jednak idei wydania tego materiału w tak dopracowanej formie można tylko przyklasnąć.
(5/6)
Wojciech Chamryk