LANINIA - Tyrant
(2021 Metal Mind)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
01. Confession
02. Down With The Wicked
03. Not My Sin
04. My Tyrant
05. Mandatory Suicide (Slayer cover)
06. Eclipse Of Humanity
07. Fight Back
08. Malum In Se
09. Exterminate
10. The Dark Times Roll
11. Petrichor
02. Down With The Wicked
03. Not My Sin
04. My Tyrant
05. Mandatory Suicide (Slayer cover)
06. Eclipse Of Humanity
07. Fight Back
08. Malum In Se
09. Exterminate
10. The Dark Times Roll
11. Petrichor
Zaczęli od wydanego własnym sumptem „Loneliness”, by drugim albumem wejść już na znacznie wyższy poziom: nie tylko muzyczny, ale też wydawniczo/dystrybucyjny, dzięki zainteresowaniu się kolejnym materiałem przez MMP. LaNinia preferuje mocny, nowoczesny metal z wyrazistym groove, zainspirowany dokonaniami grup Slayer, Pantera, Sepultura, Biohazard, trochę też Acid Drinkers, szczególnie z okresu przełomu wieków. Jest więc ostro, ale też momentami całkiem melodyjnie, zwłaszcza w singlowym „My Tyrant”, w którym, zwykle nie oszczędzający strun głosowych, wokalista Mateusz Popis stawia na czystą barwę, a warstwa instrumentalna jest naprawdę przebojowa, jednak w dobrym tego słowa znaczeniu. Nośności nie brakuje też mocniejszemu „Down With The Wicked”, a kolejny wybrany do promocji utwór „Not My Sin” to bardziej korzenny, trochę amerykański klimat z gęstymi, plemiennymi partiami perkusji. Jeszcze ciekawsze są pod tym względem „Eclipse Of Humanity” i mocarny „Exterminate”, z racji udziału grającego na instrumentach etnicznych Jarosława Niemca z Saratan – wokalistka tej grupy Małgorzata Gwóźdź odpowiada z kolei na „Tyrant” za natchnione wokalizy. Są też inni, zacni goście, jak wokalista Rafa Taracha (Tuff Enuff) czy gitarzysta Maciej Gładysz (Human), ale i tak chyba najbardziej jest wyeksponowany udział Piotra Luczyka, bowiem lider Kata gra w „Mandatory Suicide”. Nie jest to jakaś przypadkowa zbieżność tytułów, ale cover Slayer w dość podkręconej, ale jednak słabszej od oryginału wersji – autorski materiał LaNinia spodobał mi się znacznie bardziej, tym bardziej, że zespół potrafi też zaskoczyć nieco innym podejściem, tak jak w finałowym, klimatycznym instrumentalu „Petrichor”.
(4/6)
Wojciech Chamryk