Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

HYPNOSAUR - Doomsday

 

(2022 Revenge Of The Bat)
Autor: Wojciech Chamryk
 
hypnosaur doomsday s 
Tracklist:
Doomsday
The Hole
Desert Tornado
On the Run (Bang Bang)
Circle
They Come Out at Night
Godfucker
Follow / Shadow
Heart of Stone
Huisuke
                  
Tytuł i okładka (Rafał Wechterowicz, a jakże) sugerujące coś tradycyjnie metalowego czy doomowego, a tu niespodzianka – warszawski kwartet pełnymi garściami czerpie ze skarbnicy nie tylko hard 'n' heavy, proponując jedyną w swoim rodzaju, wysokooktanową, rock 'n' rollową mieszankę. Bardzo dynamiczną, niekiedy faktycznie o iście metalowej intensywności („Godfucker”), ale jednak zdecydowanie przeważa w niej hard rock/proto-metal, tak jak w tytułowym openerze czy w „Circle”). O ich oryginalności stanowią organowe partie wokalisty Bartosza Kulczyckiego i gitarowe Michała Siedleckiego, ale w tyle nie pozostaje też sekcja Marcin Jastrzębski/Marcin Szóstakowski, dzięki czemu „On The Run (Bang Bang)” czy instrumentalny „Huisuke” zapamiętujemy jako całość, a nie tylko z racji imponujących solówek. Mamy tu też wpływy punka, stoner czy nawet gotyckiego rocka, a  do tego praktycznie każdy z tych 10 utworów to potencjalny przebój, gdzie refreny choćby „Desert Tornado”, „The Hole” czy „Heart Of Stone” zapamiętuje się już po pierwszym odsłuchu. Muzycy deklarują: „lubimy jak jest głośno i do tego mrocznie, ale najważniejsze żeby muzyka chwytała, bujała, a refreny muszą zostawać w głowie” i na debiutanckim LP („Doomsday” ukazał się tylko na winylu i wersji cyfrowej) zrealizowali to w 100 %. Do tego udała im się również sztuka nie lada, gdyż ten album może trafić do bardzo zróżnicowanej grupy odbiorców, lubujących się w różnych odmianach rocka, a do tego każdy ze słuchaczy może, nie bez podstaw twierdzić, że to właśnie jego muzyka jest na „Doomsday” na planie pierwszym – i nie będzie się w żadnym razie mylić, ponieważ wszystko jest tu jednocześnie bardzo zróżnicowane, ale też zarazem nad wyraz spójne, a to już sztuka nie lada.
(5/6)
Wojciech Chamryk
rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

5035740
DzisiajDzisiaj3456
WczorajWczoraj2397
Ten tydzieńTen tydzień11163
Ten miesiącTen miesiąc39391
WszystkieWszystkie5035740
3.129.13.201