Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 91sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

MORBOSIDAD - Profana le Cruz del Nazareno

 

(2008/2024 Old Temple)
Autor: Wojciech Chamryk
 
morbosidad profana le cruz del nazareno s 
Tracklist:
1.Intro/Ceremonia con el diablo 3:01
2. Sangrada cruz invertida 2:17
3. Poseido por el diablo 2:09
4. Escupe la maldita cruz 3:14
5. Templo de Lucifer 1:42
6. Inmortalidad diabolican 3:42
7. Dios de la eterna obscuridad 2:15
8. Demonios del eterno infierno 2:13
9. Consagracion de Sathanas 3:25
10. Sangre malefica 2:59
11. Sadico sacrilegio nocturno 2:39
12. Morboso Metal 2:23
                        
Old Temple dość regularnie wznawia kolejne albumy Morbosidad. Po „Cójete a Dios por el culo” i „Muerte de Cristo en Gólgota” przyszła więc pora na „Profana le Cruz del Nazareno”. To oryginalnie trzeci album Amerykanów, wydany w roku 2008 pomiędzy wymienionymi wyżej płytami. Od momentu premiery kolejne reedycje „Profana le Cruz del Nazareno”  na różnych nośnikach ukazują się dość  regularnie, ale wcale mnie to nie dziwi, ponieważ mamy na tym krążku niespełna 35 minut black/death metalu w podręcznikowym wręcz wydaniu, bluźnierczego, totalnie bezkompromisowego i ekstremalnego. Wpływy choćby Sarcófago czy Blasphemy są tu ewidentne, zresztą zespół wcale się od nich nie odżegnuje, serwując na finał siarczystą wersję „Deathrash”  Brazylijczyków. Autorski materiał w żadnym razie jej jednak nie ustępuje: zaraz po „Intro”, płynnie przechodzącym w „Ceremonia con en Diablo”, Morbosidad wchodzą bowiem na takie obroty, że czasem ma się wrażenie, że perkusista Goat Destroyer, czyli tak bardziej po ludzku Saúl Martínez (R.I.P.), ma jakąś ponadmiarową parę kończyn. Zresztą nie tylko on uwija się jak w przysłowiowym ukropie, cały zespół nie odstaje od niego nawet na jotę, dzięki czemu „Poseído por el Diablo”, „Templo de Lucifer” i kilka innych numerów przetaczają się po słuchaczu niczym stado wściekłych biznonów. Incydentalne, mocarne zwolnienia tym dobitniej podkreślają intensywność  poszczególnych utworów, tak jak choćby w „Escupe la maldita cruz” i „Morboso Metal”. Nie ma więc nad czym deliberować: jeśli ktoś nie ma jeszcze „Profana le Cruz del Nazareno”, to lepszej okazji do uzupełnienia płytoteki o CD i/lub kasetę nie będzie.
(4/6)
Wojciech Chamryk
rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5434989
DzisiajDzisiaj821
WczorajWczoraj5734
Ten tydzieńTen tydzień10021
Ten miesiącTen miesiąc32837
WszystkieWszystkie5434989
3.231.219.178