Testament, Annihilator, Death Angel - Koszyce - 16.11.2017
TESTAMENT, Annihilator, Death Angel - Koszyce - 16.11.2017
Czy thrash metal jest jeszcze w stanie porwać tłumy? Nie mówię tutaj o wielkich kapelach, które ciągną już ostatkiem sił chcąc zarobić na emeryturę. Chodzi mi o mniejsze zespoły, które nigdy nie miały okazji wypełniać stadionów mimo tego, że zaczynały w tym samym okresie co Big 4. Najnowsza trasa Testamentu pokazuje, że jednak porywa. Dobrze przyjęty ostatni album oraz solidny dobór zespołów sprawił, że koncerty wyprzedawały się jeden za drugim. Właśnie na takim wyprzedanym koncercie byłem w Koszycach.
Na pierwszy ogień poszło Death Angel. Ich ostatni album przywrócił mi wiarę w thrash metal a koncert tylko utwierdził w przekonaniu o tym, że ten zespół na żywo to potęga. Zespół skupił się głównie na ostatnich dokonaniach oraz jednym numerze z pierwszego albumu. Trochę szkoda, bo liczyłem na przekrojowy set, ale w tak krótkim czasie jaki dostali nie można mieć wszystkiego. Mimo tego był to najlepszy koncert tego wieczora.
Annihilator po Death Angel to jak zjeść gówno po deserze. Pierwszy i do tego występu raz widziałem ich w akcji na brutalu, gdzie niestety Waters stwierdził, że potrafi śpiewać. Od tego czasu miałem uraz do tej kapeli. Ten występ nic nie zmienił. Bycie genialnym gitarzystą, skakanie po scenie oraz strojenie min do publiki nie zmienią faktu, że wokalnie był to dramat. Jeszcze pod koniec akustyk postanowił zobaczyć chyba co się stanie jak da na maksa bas i perkusje.
Testament w tym klubie niestety nie miał miejsca na pełną scenografię co skończyło się bardziej garażowym wystrojem sceny. Amerykanom to nie przeszkadzało i dali genialny koncert skupiający się gównie na promocji ostatniego albumu oraz przedstawieniu minimum jednego utworu z każdego albumu. Mnie najbardziej cieszyła obecność czarnych dusz w secie. Ponadto każdy z instrumentalistów dostał chwilę na swój solowy popis, solówka basowa to po prostu szczyt finezji. Testament na żywo to po prostu klasa sama w sobie.
Thrash metal żyje i ma się bardzo dobrze, czego dowodzi ta trasa. Jedyne co mogło nie pasować w tym wieczorze to obecność Kanadyjczyków i drętwa atmosfera pod sceną.
Kacper Hawryluk