Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Venom Inc., Suffocation, Nervosa, Aeternam, Survive - Katowice - 31.03.2018

VENOM Inc., Suffocation, Nervosa, Aeternam, Survive – Mega Club - 31.03.2018

Czym byłby dziś ekstremalny metal  (ten mniej ekstremalny zresztą też) gdyby nie gdyby pod koniec lat 70-tych trzech świrów ukrywających się pod złowieszczymi ksywkami Cronos, Mantas i Abaddon nie powołało do życia piekielnego wyziewu o nazwie Venom?  Takie albumy jak „Welcome to Hell” (1981), „Black Metal” (1982) czy „At War With Satan” (1984) stanowią kanon współczesnego ciężkiego grania, z którego inspiracje czerpią przedstawiciele różnych podgatunków muzyki metalowej. Od heavy do black. Wpływ tego zespołu to nie tylko muzyka, ale także cała ta satanistyczna otoczka. Oczywiście w porównaniu z tym co dziś wyśpiewują oraz wyczyniają na scenie różne kapele death/black metalowe, Venom może wydawać się bardzo łagodny, a nawet momentami komiczny, jednak w tamtych czasach wśród porządnych obywateli musiał budzić odrazę, szok, zgorszenie i potworny ból zadku.

Bywa też tak, że czasem prywatne animozje muzyków biorą górę nad jakimikolwiek przejawami  rozsądku. Tak też jest w przypadku tej kapeli. Z jednego dobrego zespołu zrobiły się dwa. No więc mamy Venom kierowany przez Cronosa, który jest oficjalnie kontynuacją zespołu. Oraz mamy Venom Inc., w którym udzielają się Mantas, Abaddon i dodatkowo Demolition Man (który również przewinął się przez Venom w przeszłości). I to ten drugi zespół rozpętał piekło w katowickim Mega Clubie. Darujmy sobie tutaj rozważania, który Venom jest bardziej venomowaty, bo to nie czas i miejsce na takie rozkminy.

      

Ale od początku...

Koncert zaczęły występy mniej znanych kapel, czyli japońskiego Survive grającego coś pomiędzy thrashem a metalcorem oraz kanadyjskiego Aeternam, który to gra dość eklektyczną mieszankę folku i death metalu przyprawionego symfonicznymi smaczkami. No cóż, jak się można domyśleć wielkiej frekwencji pod sceną nie było (dyskusje przy piwie i papierosku same się przecież nie przeprowadzą :)).

Pierwszym zespołem, który przyciągnął pod scenę większy tłum była brazylijska Nervosa. Zespół cieszył się wielkim zainteresowaniem zwłaszcza wśród męskiej części zebranych w Mega Clubie. Męskiej, gdyż nie bez znaczenia pozostaje tu fakt, że kapelę tworzą trzy dość urodziwe dziewczyny. Muzycznie zespół zaprezentował się poprawnie, ale bez jakichś wielkich fajerwerków. Panie zagrały głównie kawałki ze swojej ostatniej płyty pt. „Agony”(choćby „Hypocrisy” czy „Arrogance”). Było oczywiście też nieco starsze rzeczy jak „Into Moshipt”.

Zespół przedstawiany jako druga gwiazda wieczoru to Suffocation. Co by o nich nie pisać, ich status metalowej legendy jest bezdyskusyjny (choć do moich ulubionych zespołów nigdy nie należeli i już raczej na tą listę nie wskoczą). Od zespołu tej klasy można wymagać wiele. Ale panowie tego sobotniego wieczoru naprawdę stanęli na wysokości zadania (mimo braku oryginalnego wokalisty). Występ pełen energii i agresji lejącej się ze sceny, jak to ci amerykańscy rzeźnicy mają w zwyczaju. Setlista także nie pozostawiała nic do życzenia. Zagrali set złożony głównie ze swoich pierwszych albumów.

No i wreszcie czas na gwiazdę wieczoru. Przed nami Venom Inc. Cały klub rusza pod scenę (choć spodziewałem się większych tłumów). Zaczyna się absolutne szaleństwo będące wybuchową mieszanką rockendrolla, punka, heavy oraz thrashu. Wszystko to oczywiście w doskonałych proporcjach ze sporą dawką luzu i wesołkowatości (z ust Mantasa uśmiech nie schodził). Pikanterii dopełniały wszechobecne na scenie pentagramy. Dało się nawet przeboleć brak Abaddona na perkusji, który to z powodu narodzin dziecka musiał sobie wziąć urlop (za garami godnie go zastępował Jeramie King). Co zagrali? Głównie setlistę wypełniły klasyki ze starych płyt. Nie zabrakło oczywiście takich perełek jak „Black Metal”, „Welcome to Hell” czy chóralnie odśpiewanego „In League with Satan”. Pojawiło się też kilka kawałków z pierwszej płyty wydanej pod szyldem Venom Inc. (słowo „debiut” w przypadku tych gości byłoby chyba wysoce niestosowne) pt. „Ave” . A były to np. „Ave Satanas” czy „Black 'n' roll”. Kawałki te udowadniają, że panowie jeszcze ostatniego słowa nie powiedzieli i wygląda na to, że nie powiedzą go prędko. A tym występem udowodnili, że mimo wieku, ciągle są zbyt pełni energii, by sobie siąść na tyłku.

Bartłomiej Kuczak

PS: Pozdro dla Marty, Mara, Oskara, Szymona, Pioruna i Radka :)

rightslider_002.png rightslider_004.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5053947
DzisiajDzisiaj1480
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień7426
Ten miesiącTen miesiąc57598
WszystkieWszystkie5053947
18.221.174.248