Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

„Nasz apetyt rośnie” (Nocny Kochanek)

O Nocnym Kochanku powiedziano już chyba wszystko. Jednak sam wokalista zespołu - Krzysztof Sokołowski zawsze ma coś do dodania. W tym wywiadzie sprawdziliśmy czy będzie równie rozmowny odpowiadając na nasze pytania, które dotyczą m.in. najnowszej płyty koncertowej.

        

HMP: Witam Cię serdecznie, Krzysztofie.

Krzysztof Sokołowski: Cześć, pozdrawiam wszystkich fanów Heavy Metal Pages.

W ciągu kilku lat Nocny Kochanek stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kapel w Polsce, do tego stopnia, że nawet można Was zobaczyć w telewizji. Czy można chcieć czegoś więcej?

Mówi się, że w miarę jedzenia apetyt rośnie i na pewno moglibyśmy coś wymyślić. Mam nadzieję, że pomimo tych sukcesów jesteśmy w miarę skromni i normalni. To nam naprawdę wystarczy. Lecz gdyby pojawiłyby się zaproszenia do NBC, MTV, Vivy czy telewizji Trwam to chętnie byśmy tam wystąpili.

Na swym koncie macie już jedną płytę koncertową. Nie licząc „Dr.O. Ngala” na najnowszej „Nocy z Kochankiem” nie ma utworu, który nie byłby znany fanom. Jaki był cel wydania tego DVD? Nie chcieliście zaczekać na premierę nowego krążka, by móc przygotować zróżnicowaną listę utworów?

Czasy troszkę się zmieniły. Rzeczywiście, gdyby ktoś w latach 80-tych, 90-tych powiedział, że nagrywa płytę koncertową po wydaniu dwóch albumów to byś się popukał w czoło i spytał „dlaczego tak wcześnie”? Zauważ, że obecnie w przypadku wielu zespołów albumy DVD powstają niemal po każdej kolejnej płycie. Nawet Maideni po premierze „Live After Death” w 1985 roku swoje kolejne albumy koncertowe wydawali dosyć często.

Czy osoby, które były na koncercie mogą doszukać się jakichś znaczących różnic lub bonusowych materiałów?

Te utwory, które wrzuciliśmy na DVD pochodzą z Progresji - tak jak zostały przez nas zagrane. Niektóre moje zbyt długie przemowy zostały wycięte lub skrócone na potrzeby materiału. Co innego jak jesteś na koncercie w klubie, a co innego - przed telewizorem. Gdy stoję na scenie to wydaję mi się, że mówię bardzo krótko, a prawda jest taka, że pitolę farmazony przez 3/4 występu. Ciekawostką jest fakt, że tłem muzycznym do klipu „making of”, który znalazł się na DVD jest „Dr. O.Ngal” w wersji instrumentalnej.

Noc z Kochankiem została zarejestrowana podczas koncertu w Warszawie, który odbył się zaledwie kilka miesięcy temu. Jak udało się Wam tak szybko wypuścić go na DVD? Czy obyło się bez dogrywek i poprawek w studiu?

Tak naprawdę to zasługa ciężkiej pracy, mobilizacji oraz naszej współpracy z Miśkiem Ślusarskim, Piotrkiem „Dzikim” Chancewiczem i Tomkiem „Zedem” Zalewskim. Taki skomasowany atak spowodował, że każdy dał od siebie najwięcej jak mógł. Jeśli chodzi o ewentualne dogrywki to przede wszystkim skupiliśmy się na tym, aby oddać naturalność. Nie chcieliśmy przeginać pały, co częstokroć można usłyszeć na wydawnictwach światowych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że błędy nam się zdarzają i jeśli takowe po-jawiły się na koncercie to na DVD będziesz mógł je usłyszeć. Nie obyło się bez małych poprawek, ale uważam, że była dosłownie kropla w morzu.   

Dlaczego Night Mistress, które ma podobny dorobek nie zarejestrowało swojego DVD?

W tamtym czasie (po wydaniu płyty „Into the Madness”) uznaliśmy, że to jeszcze za wcześnie. Pomimo tego, że rzeczywiście Night Mistress miał na swoim koncie dwa albumy długogrające to te koncerty nie cieszyły się tak dużym zainteresowaniem jak występy Nocnego Kochanka. Sam zespół na pewno nie był na takim poziomie rozpoznawalności czy obecności w mediach. Nawet jeżeli mielibyśmy wydać takie DVD to nie byłoby ono wykonane z takim rozmachem i z użyciem sprzętu, z jakiego korzystaliśmy przy tym wydawnictwie. Ponadto wydaje mi się, że koncert Nocnego Kochanka zagrany dla kompletu publiczności na dużej scenie Progresji jest wizualnie czymś ciekawszym niż występ Night Mistress w klubie mieszczącym, powiedzmy, 300 osób.

Zawsze Night Mistress może wystąpić jako support Nocnego Kochanka.

To już ortodoksyjni fani Night Mistress nam wielokrotnie proponowali. Z kolei tutaj stoi pod znakiem zapytania kwestia wokalna - czy zdołałbym brzydko mówiąc „pociągnąć” dwa tematy jednocześnie czyli najpierw wykonać wymagający repertuar Mistressów, a potem jeszcze wyżyłować gardło w utworach Nocnego Kochanka.

Biorąc pod uwagę, że przez dwie godziny śpiewasz tak dobrze szczerze wątpię, abyś miał z tym problemy.

Bardzo dziękuję, to miłe. Jednak tak naprawdę śpiewanie w taki sposób wymaga wyczucia i jest dosyć męczące dla strun głosowych. Dlatego trzeba pamiętać, by się czasami oszczędzać.          

Czy kiedykolwiek pojawił się pomysł, aby dorzucić do setu dawne polskojęzyczne utwory Night Mistress lub zaaranżować je na modłę Kochanka?

Chyba nie, z powodu zbyt dużego dysonansu w warstwie lirycznej Nocnego Kochanka i Night Mistress (nawet tego wczesnego z czasów grupy Nemesis). Granie tych kawałków  teraz byłoby graniem coverów. Nie byłoby sensu aranżować tych kawałków na modłę Nocnego Kochanka, bo byłoby to chyba bezczeszczenie twórczości (śmiech). Ewentualnym rozwiązaniem byłoby to o czym mówiłeś, czyli Night Mistress występujący przed Nocnym Kochankiem. 

W porównaniu do pierwszego DVD zauważalną różnicą jest obecność Artura Żurka za perkusją. Czy rejestrując koncert z nowym muzykiem mieliście jakieś obawy?

Wręcz przeciwnie, „Żurek” jest doświadczonym bębniarzem i mając go za plecami czujemy się pewnie. Zresztą wystarczy obejrzeć DVD, by zorientować się o czym mówię. Bardzo ważne jest również to, że się dogadujemy i „Żurek” wpasował się w klimat Nocnego Kochanka. Przynajmniej jeśli chodzi o aspekty muzyczne, bo w przypadku preferencji to jest to osobista sprawa (śmiech). 

Czy Artur ma wkład w najnowszych kompozycjach, które trafią na trzeci album?

Tak, oczywiście. Chociaż nie jest kompozytorem i nie skupia się na tworzeniu riffów czy melodii, to do każdego kawałka dodaje te niezbędne trzy grosze albo i z dziesięć złotych - zawsze ma pomysł na ciekawe przejście, beat, więc tutaj ma pełne pole manewru.

Na koncercie skorzystaliście z pirotechniki, a ty przywdziałeś m.in. fartuch lekarski. Nie przypominam sobie byście jeszcze kilka lat temu przygotowywali coś więcej niż baner z nazwą zespołu. To stały element koncertowy czy zastosowany na potrzeby DVD?

Tak jak na początku naszej rozmowy mówiłem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia tak samo jest z produkcją koncertową. Jeśli przychodzi coraz więcej osób na nasze występy i mogą one stawać się coraz większe i fajniejsze to dlaczego mielibyśmy tego nie robić? Jeśli chodzi o pirotechnikę to po koncercie w Progresji jeszcze kilkukrotnie z niej korzystaliśmy. Jednak nie wszędzie można takie efekty stosować - zawsze potrzebna jest zgoda strażaków na użycie ich w klubie. Nie wszystkie lokale są odpowiednio duże i w niektórych mijałoby się to z celem. Ponadto przy takim wybuchu mógłby się np. zapalić sufit, a to mogłoby spowodować pewne problemy. Spróbujemy nasze występy upiększać, chociażby ciekawymi wizualizacjami, pracą światłami, dodatkowymi banerami, a jeśli będą ku temu warunki to wykorzystamy pirotechnikę.

Czy koncert, który będzie zarejestrowany wymaga od Was większych przygotowań niż normalny występ?

Chyba nie. Oczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że z każdej strony patrzą na nas oczy kamer i próbowaliśmy nawiązywać z nimi kontakt, by później obrazek wyglądał ciekawie. W kwestii przygotowań czysto muzycznych to nie licząc drobnych przerw jesteśmy w trasie od ponad dwóch lat i te koncerty stały się naszym chlebem powszednim na tyle, że przygotowaniem do występu staje się każdy kolejny.

„Wielka miłość do babci klozetowej” to kolejny wykonany przez Was cover. Czy myśleliście nad nagraniem albumu wypełnionego cudzymi kompozycjami?

Pamiętam, że kiedyś rozmawiałem o tym z Kazonem (Robertem Kazanowskim - gitarzystą zespołu; przyp. red), że fajnie byłoby zrobić płytę, na której nagralibyśmy covery. Jednak każdy miałby być oprawiony naszym autonomicznym tekstem. To ciekawy pomysł, ale zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to by wymagało od nas jeszcze większych nakładów pracy niż przy własnych numerach. Z jednej strony mielibyśmy muzykę, linię melodyczną, ale każdą z nich trzeba byłoby ponownie zaaranżować i stworzyć nowy tekst, który prawdopodobnie miałby jeszcze nawiązywać do oryginalnych treści. Do tego musiałby się pokrywać z linią melodyczną. Stworzenie tekstu do piosenki „Tribjut” zajęło nam więcej czasu niż pisanie naszych własnych kawałków. Chcieliśmy zachować klimat Tenacious D, jednocześnie go nie kopiując. Zwłaszcza trudne było dostosowanie kultury amerykańskiej do polskiej i musieliśmy się napracować, by uzyskać efekt końcowy. Reasumując może i myśleliśmy o takim projekcie, ale wolimy skupić się na naszym własnym materiale.    

Dlaczego zdecydowaliście się nagrać cover twórczości Big Cyca?

Dostaliśmy od chłopaków z Big Cyca zaproszenie. Z okazji swojego 30-lecia wydają płytę i chcieli żebyśmy spróbowali swoich sił w „Wielkiej miłością do babci klozetowej”. Stwierdziliśmy, że nie możemy odmówić, tym bardziej że zawsze mieliśmy wrażenie, że to bardzo sympatyczni ludzie. Jak się później okazało - nie myliliśmy się i z miejsca znaleźliśmy wspólny język. Chociaż muzyka Big Cyca jest bardziej punkrockowa, a miejscami nawet pop-punkowa to mamy wspólny humorystyczny mianownik. Z resztą sam Skiba kiedyś powiedział, że Nocny Kochanek to taki metalowy Big Cyc. Dlatego tym bardziej cieszy nas fakt, że daliśmy coś od siebie na płycie z okazji ich 30-lecia .

Czy dobór piosenki został narzucony czy mogliście ją sobie wybrać? Jeśli była możliwość wyboru to dlaczego padł on na „Wielką miłość do babci klozetowej”?

Bo „Makumba” był zajęty. (śmiech) Dostaliśmy taką propozycję z góry. Jeśli mielibyśmy ewentualnie obiekcje to moglibyśmy zaproponować coś innego, ale tak naprawdę ten numer każdy z nas lubi na tyle, że nie zgłaszaliśmy zażaleń. Nocny Kochanek plus miłość w klozecie - pasuje jak ulał. Poza tym, Kazon z miejsca miał pomysł na aranż. Stwierdził, że sięgniemy do lat 80-tych - dokładniej do 1981 roku i płyty „Killers” zespołu Iron Maiden i w tym stylu zaaranżujemy ten numer. Aby oddać ducha punk rocka ja też zaśpiewałem trochę inaczej niż zwykle. 

Czy pojawiły się jakieś wyrazy sprzeciwu, aby Nocny Kochanek grający heavy metal pojawił się w telewizji wraz z Big Cycem w Sopocie?

O ewentualnych sprzeciwach nic nam nie wiadomo. Trzeba jednak przyznać, że w So-pocie czuliśmy się lekko nieswojo. Wiesz jak to wygląda od strony telewidza, jak to wszystko jest przygotowane - ten rozmach, splendor, który tam aż kipi. To samo można było dostrzec na zapleczu, gdzie było spore napięcie, ponieważ wszystko musi stać na najwyższym poziomie i działać na najwyższych obrotach. Próby są dosyć szybkie, a my jesteśmy przyzwyczajeni do innego, bardziej rockandrollowego stylu pracy. Jednak dobrze, że cały czas mieliśmy koło siebie chłopaków z Big Cyca i mogliśmy liczyć na ich wsparcie, miłe słowa, a przede wszystkim na ich humor. Dzięki temu mogliśmy bez problemu przetrwać i udało nam się chyba całkiem fajnie zagrać „Wielką miłość do babci klozetowej”.  

Na ostatnim festiwalu Pol’and’Rock zaprezentowaliście kolejny premierowy utwór zaty-tułowany „Czarna czerń”. W mediach można odnaleźć deklaracje, że materiał jest prak-tycznie gotowy, zatem dlaczego dopiero w styczniu ukaże się nowa płyta?

Płytę zaczęliśmy nagrywać pod koniec sierpnia. Początkowo miało to mieć miejsce w połowie września, ale terminy tak się poukładały, że mogliśmy zacząć dużo wcześniej. Na obecną chwilę tylko jeszcze ja muszę zarejestrować wokale. Do studia wchodzę na przełomie września i października i myślę, że swoje partie nagram na spokojnie w ciągu trzech tygodni. Oznacza to, że w połowie października rozpoczniemy miksowanie i masterowanie materiału, na co myślę, że poświęcimy około miesiąca. Jeśli mielibyśmy wydać płytę teraz to musiałaby ukazać się przed świętami, a to ze względów promocyjnych nie za bardzo nam odpowiada. Chcieliśmy wydać krążek tak jak poprzednio czyli na początku roku. Jeżeli płyta pojawia się w jakichkolwiek zestawieniach to wiadomo, że od stycznia będzie uznawana za płytę roku 2019. Natomiast teraz byłoby bardzo mało czasu na to, aby zdążyła zostać w ogóle uwzględniona.

Czy w nadchodzących miesiącach pojawią się jakieś single z nadchodzącego krążka?

Od dłuższego czasu myślimy o klipach, dogadujemy między sobą szczegóły scenariusza do teledysków. Tak naprawdę cały czas wahamy się, na który utwór się zdecydować. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższego miesiąca uda nam się zrealizować co najmniej jeden klip tak, żeby go wypuścić właśnie przed świętami. Możliwe, że przy wydaniu płyty pojawi się kolejny. Być może jestem ostrożny i lekko wycofany, jeśli chodzi o składanie deklaracji, ale to dlatego że klipy, które produkujemy zależą także od osób trzecich. Nie mówię tu tylko o firmach, które będą je produkowały, a o ewentualnych gościach, którzy mam nadzieję pojawią się w tych teledyskach.     

Jesteście znani z lekkich, przyziemnych tematów w tekstach, a „Dr.O.Ngal” porusza poważny problem. Czy można zatem oczekiwać, że na nowej płycie Nocny Kochanek spoważnieje?

I tak i nie, bo rzeczywiście w utworze „Dr.O.Ngal” można doszukać się poważniejszego aspektu. Tekst nawiązuje do gościa, który podobno autentycznie leczył pacjentki przez tzw. „specjalny stosunek”. Staramy się jednak podać to w naszym stylu, z przymrużeniem oka. Na płycie pojawi się kilka innych tematów pozornie poważnych, lecz tak jak w przypadku „Dr.O.Ngala” będą przekazane w żartobliwej formie. Rzeczywiście, gdy porównujemy sobie nowe teksty z wcześniejszymi to mamy takie wrażenie, że w swoim żartobliwym podejściu stajemy się poważni. Chyba z coraz większym zaangażowaniem i coraz większą powagą patrzymy na pisanie tekstów czyli staramy się, aby ten humor nie był prostacki... kurczę, aż się trochę zmartwiłem.

Nie sądzicie, że jesteście za starzy na taki humor?

Pewnie tak, ale co zrobisz… Tak jak powiedziałeś, nasze żarty też w pewnym sensie dojrzewają. Nie chciałbym martwić fanów Kochanka - możecie być spokojni - na tej płycie na pewno nie znajdziecie stricte poważnych tekstów. Wbrew pozorom na obu naszych dotychczasowych płytach można znaleźć sporo mrugnięć w stronę słuchacza, nawiązań do kultury, subkultury metalowej czy zabaw językowych. Jednak analizując teksty, które znajdą się na nadchodzącym albumie rzeczywiście odnoszę wrażenie, że pojawiło się więcej żartów, które brzydko mówiąc są „na poziomie” i tak jak zasugerowałeś chyba rzeczywiście Nocny Kochanek dojrzał w swojej głupocie (śmiech).

Czytając tekst „Dr.O.Ngala” można zauważyć, że nawiązujesz do polskiej literatury, umieszczając w tekście dr Judyma - bohatera powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie Bezdomni”. Czy można przez to rozumieć, że nawyki z Twojej dawnej profesji dają o sobie znać?

Powiem ci, że do dzisiaj utożsamiam się trochę z tym typem społecznika oraz z symbolem rozdartej sosny, gdy myślę o Night Mistress i Nocnym Kochanku. Mogłoby się wydawać, że nawiązanie do lektury szkolnej wynika z moich nauczycielskich zapędów. Jednak warto zaznaczyć, że uczyłem języka angielskiego, a nie polskiego. Tak że nie mam zielonego pojęcia skąd w mojej głowie pojawił się ten Judym.

Czy odkąd Nocny Kochanek zdobył popularność, a wy utrzymujecie się z muzycznej działalności miałeś propozycję powrotu do nauczania w szkole?

Myślę, że gdybym się skontaktował z gimnazjum, w którym uczyłem to bardzo możliwe, że bez problemu mógłbym tam powrócić. Miałem tam naprawdę świetną kadrę nauczycielską, dogadywałem się z dzieciakami i dyrekcją. Do dziś mam kontakt z nauczycielami i obecnym dyrektorem. Gdybym miał powrócić do szkoły, to pierwszeństwo miałaby u mnie ta placówka, w której uczyłem 5 lat i jestem z nią mocno związany. Kiedy rezygnowałem z pracy w roli nauczyciela miałem pół roku do uzyskania kolejnego awansu zawodowego i kilkukrotnie proponowano mi bym został z ograniczoną ilością godzin lub na pół etatu. Długo się nad tym zastanawiałem, a wiele osób mi mówiło: „No co ty Krzysiek zrezygnujesz teraz? Nie szkoda ci, choć trochę?”. Faktycznie z jednej strony tak było, ale stwierdziłem, że spróbuje pokierować swoim życiem w taki sposób, żebym mógł jak najdłużej żyć z muzyki. Na razie się to udaje, a co będzie dalej to zobaczymy, najwyżej wtedy będę się martwił. Zrezygnowałem z pracy w szkole, ponieważ było mi bardzo ciężko godzić dwie prace na raz. W przeciwnym razie musiałbym spać niczym Nikola Tesla po dwie godziny dziennie. Wolę mieć luz na głowie i w pełni poświęcić się jakkolwiek by to dwuznacznie nie brzmiało Nocnemu Kochankowi.

Czy 15-lecie klubu Progresja i zespołu Night Mistress przypadające na 24 listopada będzie na tę chwilę jedyną okazją, by Was zobaczyć?

Tak, jest to taka dłuższa przerwa od ponad dwóch lat stałego koncertowania. Jako Nocny Kochanek ostatni koncert zagraliśmy 16 września w Katowicach. Dotychczas jedyny urlop mieliśmy w wakacje w postaci niecałych 4 tygodni w lipcu, a oprócz tego były to tylko święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy. W związku z wejściem do studia odpuściliśmy sobie październik, a potem jest końcówka roku, więc z koncertami wystartujemy po wydaniu nowej płyty.

Dziękuję ci za poświęcony czas i mam nadzieję, że zobaczymy się w listopadzie.

Do zobaczenia!

Grzegorz Cyga

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

4991149
DzisiajDzisiaj2188
WczorajWczoraj3581
Ten tydzieńTen tydzień13783
Ten miesiącTen miesiąc73982
WszystkieWszystkie4991149
54.210.85.205