Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

„Gospel w sosie na ostro” (Kingdom)

           

Istniejący od blisko 20 lat płocki Kingdom nie jest zespołem powszechnie rozpoznawalnym, ale co bardziej zorientowani słuchacze znają i doceniają ten zespół. Szósty w dorobku grupy album „Abusive Worship In The Chamber Of Shame” może zmienić ten stan rzeczy, bo to materiał nie tylko ze znakiem jakości Kingdom i kwintesencja death metalu, ale też wejście na kolejny, dostępny już tylko dla najlepszych, poziom.

                                

HMP: Kiedy w czerwcu 2019 roku wydaliście piąty album „Rotting Carcass Arise Upon The Burial Mound” mało kto na świecie wiedział o istnieniu chińskiego, niewielkiego z tamtejszej perspektywy, miasta Wuhan, a epidemie kojarzyły się z bardzo odległą przeszłością. Minęło kilka miesięcy i sytuacja zmieniła się diametralnie – jak odnaleźliście się w pandemicznej rzeczywistości?

RMK : A ktoś się pogubił? (owszem, niektórzy nawet do tego stopnia, że wylądowali na cmentarzu – przyp. red.). Dla nas jako zespołu bez znaczenia – gorszy byłby atak zombiaków. Poważnie to całkiem spoko.

Wiele zespołów, zwłaszcza tych utrzymujących się z koncertów, musiało zawiesić działalność lub rozpadło się, ale w waszym przypadku nie było raczej o tym mowy, tym bardziej, że granie to dla was pasja, nie praca?
Kingdom to taki nasz mały kościółek, do którego uczęszczamy, najczęściej kiedy? No właśnie – i wtedy włączamy organy i oddajemy się naszej pasji, czyli gospel w sosie na ostro. Fajna ta nasza świątynia, bo nie ma składania ofiar z żywych stworzeń i w dodatku  nikt nie zbiera na tacę.

Szarzyznę kolejnych lockdownów ubarwialiście pisaniem nowych utworów, czego efektem końcowym jest wasz kolejny album „Abusive Worship In The Chamber Of Shame”?

Tak.

To co działo się w Polsce i na świecie miało jakikolwiek wpływ na ten materiał, czy też podeszliście do niego tak, jak w przypadku wcześniejszych płyt, interpretując deathmetalowe kanonów po swojemu?

Oczywiście, że po swojemu. Nie jesteśmy zespołem zapatrzonym i zaangażowanym w bieżące wydarzenia w Polsce i na świecie, niewiele nas zajmują sprawy polityki, gospodarki i inne  problemy  społeczne; to pozostawiamy artystom, których wrażliwość każe im to z siebie wypluć.

To chyba podejście najlepsze z możliwych, kiedy bez silenia się na oryginalność czy zjadania własnego ogona jesteście w stanie zaproponować coś oldschoolowego, ale jednocześnie świeżego, unikając tym samym miana kolejnego zespołu zbytnio zapatrzonego w dawne czasy?

Miło że tak to odbierasz. Nawet gdyby jednak ktoś powiedział, że gramy tak,  czy siak, że trochę staromodnie, powiem, że nam z tym dobrze.

W waszych płytach zawsze podobało mi się to, że poza ekstremalną intensywnością poszczególnych kompozycji nie brakuje w nich chwil na oddech czy rozwiązań świadczących o waszej twórczej kreatywności – łoicie więc bezlitośnie, bo lubicie tak grać i takie jest założenie?

Wiesz, powiedzmy se szczerze – łatwo się męczymy, stąd te „chwile na oddech” (śmiech). Jakoś tak naturalnie wychodzi, że są numery szybsze, w średnim tempie, a momenty, czy przerywniki w postaci bardziej wolnych partii, czy jakiegoś lekko lirycznego pitolenia, też są i uważamy że powinny być, bo inaczej byłoby nudno. Cały czas się rozwijamy i każde następne wydawnictwo jest swoistym znakiem czasu, jeśli idzie o Kingdom. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość.

Jest jakaś wyczuwalna dla was granica pomiędzy zachowaniem wierności obranej stylistyce, a artystycznym eksperymentem? Bo nie zaprzeczysz, że lubicie pokombinować z aranżacjami, co słychać na przykład w „Seraphin's Decay” czy „Void Of Eight”, ale jednocześnie jest to jednorodne i nad wyraz zwarte stylistycznie, nikt nie powie, że Kingdom gra jakiś awangardowy post metal dla hipsterów?

Tak jak już powiedziałem, to jest proces rozwoju – każdego zresztą zespołu – wiadomo że obracamy się w jakiejś tam powiedzmy estetyce i myślę że ją czujemy, albo staramy się trzymać w tych ramach, żeby się ten parowóz z logiem Kingdom na kotle czasami nie wypierdolił . Gramy to co nam w głowach siedzi, a kto tego słucha nie ma znaczenia – cieszymy się że ktokolwiek chce delektować się naszą muzą i chwała wam za to.

Nie różnicujecie więc słuchaczy, każdy jest równie ważny, nawet jeśli nie jest metalowym ortodoksem, pokrzykującym pod sceną „Slayer kurwa!”, czy nie ma stażu liczonego od momentu powstania heavy metalu w końcu lat 70.?

Właściwie już wcześniej trochę odpowiedziałem na to pytanie. Z drugiej jednak strony zobacz co gramy. Fanom nu metalu, djetu, czy temu podobnych raczej nie przypadniemy do gustu -  chociaż mogę się mylić. Zdarzają się ludzie którzy zapuszczają się w różne rejony muzyczne niczym żyrafa  tratwą na Antarktydę.

Macie sygnały, że wasza muzyka dociera również do tej niemetalowej publiczności, szukającej dla siebie czegoś nowego również w najbardziej ekstremalnych dźwiękach, co jeszcze w latach 90. było tak naprawdę nie do pomyślenia?

Znam kilka osób które słuchają rzeczy naprawdę skrajnie różnych, także całkiem możliwe, że ktoś, kto wielbi Roksanę Węgiel, nie stroni też od Kingdom. Sam słucham też innych rzeczy, kompletnie nie związanych z metalem.

Czasy zmieniają się, jak widać. Wy w sumie również, bo jeszcze kilka lat temu nagrywaliście pojedyncze numery po polsku, jak „Egzekucja” czy „Świątynia zepsucia”, albo polskojęzyczne tytuły nosiły, ciekawostka, kompozycje instrumentalne. Na „Abusive Worship In The Chamber Of Shame” też mamy tylko jeden taki utwór, ale „Obelżywy kult” chyba nieprzypadkowo otwiera płytę?

Tak, to nie przypadek i chociaż ja nie jestem autorem tekstów, to jednak w trakcie produkcji dźwiękowej każdego albumu staramy się skrupulatnie poukładać utwory według klucza, którego wzór jest swoisty dla każdego wydawnictwa . Niektóre numery mają polskojęzyczne teksty bądź same tytuły – owszem, ale to potrzeba chwili, zrządzenie losu.

Pod względem tekstowym też nie ma zmiłuj, ale jaka rzeczywistość, takie teksty, to swoiste naczynia połączone?
Trudno mi rzetelnie odpowiedzieć na to pytanie , bo jak już mówiłem – nie jestem tekściarzem, ale myślę że poza aspektem takim, że to co się dzieje, bądź działo w przeszłości, na gruncie oczywiście wszystkim nam znanych wydarzeń w treściach tekstów można odczytać jeszcze inne płaszczyzny, jak chociażby emocje wewnętrzne, fobie – ogólnie taka trochę psychologia.

Nagraliście liczne covery, między innymi Angelcorpse, Nihilist, Darkthrone czy Samael. Polskie utwory przerabiacie rzadko, a jeśli już, jest to niezaprzeczalna klasyka w rodzaju „Śpisz jak kamień” Kata. „Demon Speed” Azarath to według was również taki klasyk, czarna perła polskiego metalu ostatniego 20-lecia?

To ważny dla nas zespół. Lubimy, słuchamy, popieramy – jakoś tak kiedyś padło na próbie i stwierdziliśmy – zagramy właśnie to. Seba poprosił Barta o taby, no poszło.

Trudniej nagrywa się swoją wersję polskiego czy zagranicznego numeru, czy też nie ma w ich przypadku żadnych różnic?

Nie ma to większego znaczenia. Na covery wybieramy numery które lubimy, coś dla nas znaczą, raczej stronimy od rzeczy karkołomnych w sensie technicznym i takich, które wydają się nam banalne i oklepane. 

Sięgacie też jednak po utwory bardzo nieoczywiste, jak „Lucretia My Reflection” The Sisters Of Mercy – jak dobieracie covery na poszczególne wydawnictwa, dzielicie je jakoś pod względem swoistej przydatności czy zasięgu: ten na album, kolejny na split, a ten na niskonakładową kasetę?

Akurat z „Lucretia…” było tak, że Lewan jakoś emocjonalnie kocha ten numer, a my nie chcieliśmy robić mu przykrości (śmiech). Co do reszty – nie mamy tutaj jakiegoś schematu, hierarchii doboru. Po prostu pada propozycja i jest grane to , co w danym wydawnictwie można usłyszeć. Ja osobiście lubię zagrać każdy numer, o ile podołam technicznie.

À propos: „Promo 2022” z dwoma nowymi utworami też wydaliście na tym nośniku – widzę, że wciąż darzycie sentymentem dawne, dobre czasy tape tradingu i kaset wysyłanych pocztą, kiedy nikomu nie marzyły się internet czy firmy kurierskie?

Ja doskonale pamiętam te czasy. Ba – tak się kiedyś zdobywało nagrania, informacje,  no i granie muzy okołorockowej tak właśnie wyglądało. Nawet pisałem kiedyś do kolegi list, żeby umówić się na próbę, bo on nie miał telefonu. No, ale za dwa dni już wiedział, że pojutrze będzie próba i przyjeżdżał pekaesem z gitarą. Takie to były czasy. A jak Slayer kurwa wydał „Show no Mercy”,  to my u nas na prowincji już za rok mieliśmy kopię z kopii – ksero z ksera ksera. (śmiech)

Ciekawe jest to, że firmuje tę kasetę Rex Diaboli, odpowiedzialna również za kompaktowe wznowienie waszego długogrającego debiutu „Unholy Graveyard”. Czemu Sabesthor nie był zainteresowany wydaniem waszego nowego materiału i po trzech albumach wydanych przez Godz Ov War Productions „Abusive Worship In The Chamber Of Shame” ukazał się nakładem Old Temple?

No tak – promo 2022 , tak było rzeczywiście i „Unholy...” też. Splot okoliczności i wydarzeń doprowadził do tego, że nasze najnowsze wydawnictwo „Abusive Worship…” ukazało się sumptem Old Temple, a że przewodnim tematem naszych tekstów jest śmierć, która z kolei jest korzeniem każdej religii, a ta z kolei nakazuje swoim wyznawcom udać się do kościoła, więc my czym prędzej udaliśmy się do starej świątyni.

Nie dla was więc samodzielne wydawanie i promowanie płyt, wolicie powierzyć ten aspekt funkcjonowania Kingdom komuś pewnemu i zaufanemu?

Tak było bodajże od początku kapeli i tak jest do dziś . Zresztą leniwe z nas sukinsyny, ale poza tym mamy wielodzietne rodziny i koncerny paliwowe na głowie, więc czasu brakuje. (śmiech)

Będziecie obchodzić w tym roku 20-lecie istnienia. Macie związane z tym plany, może jakiś okolicznościowy koncert czy reedycje na LP tych płyt, które nie ukazały się na winylu?

W sumie czas pokaże. Na dzień dzisiejszy – a jest początek lutego – nic w planach jeszcze nie ma, ale jesteśmy otwarci na propozycje koncertowe, a z okazji 20-lecia merch nie będzie skąpy, a i pobocznych bonusów też nie zabraknie. Zapraszamy do zakupu najnowszego wydawnictwa,  jak też do poprzednich, oraz do zobaczenia gdzieś tam na żywo.

Wojciech Chamryk

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5052634
DzisiajDzisiaj167
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień6113
Ten miesiącTen miesiąc56285
WszystkieWszystkie5052634
18.221.187.121