Possessed - Poznań - 6.08.2023
POSSESSED - Klub 2progi, Poznań - 6 sierpnia 2023
Zniszczenie, pożoga, wrzaski opętanych!
Amerykańska legenda death/thrash, Possessed, nawiedziła poznański klub 2Progi i doprowadziła do absolutnego amoku zebranych w tym dość kameralnym miejscu. Jak tylko skończył grać ostatni z trzech przedskoczków (na szczęście…) na sali wytworzyło się napięcie. W końcu nawet muzyka z taśmy musiała uznać wyższość miarowego skandowania nazwy zespołu i na ostatnie minuty umilkła.
Na scenie pojawili się punktualnie. Najpierw, przy dzikim aplauzie, na swoim rydwanie wjechał wokalista Jeff Becerra. Od razu zrobił sobie fotkę z maniax kłębiącymi się najbliżej. Uśmiechnięty, wyraźnie zadowolony z przyjęcia czekał, aż pozostali muzycy zajmą swoje pozycje. Za perkusją usiadł Chris Aguirre II. Jego towarzyszem w sekcji był Robert Cardenas, gitarami natomiast zajęli się Daniel Gonzalez i Claudeous Creamer. I poszli.
Ło jeżu wszechmocny cóż się działo! Wystarczyło kilkanaście sekund żebym był mokry, a przecież stałem i próbowałem zrobić parę zdjęć! Czy to po bokach, czy na środku – pod sceną gęsto. Duszno. Gorąco. Jak w piekle! Języki ognia wydobywające się z głośników smagały dupska. Kolejne numery rozrywały na pół. Na sali totalny rozgardiasz. Młyn nie zwalniał ani na momencik. Wiadomo, że krew bulgotała najmocniej przy klasykach, których tego wieczoru naturalnie nie zabrakło. Grupa postawiła na przekrój repertuaru, więc obok strzałów z debiutu „Seven Churches” (pięć), dwójki „Beyond The Gates” (dwa) oraz EP „The Eyes Of Horror” (trzy) zaserwowali również solidną dawkę utworów z współczesnego albumu „Revelations Of Oblivion” z 2019 roku. Przez cały koncert nie zwalniali. Miarowo dokładali do pieca, z wyraźnym zadowoleniem podkręcając już i tak karkołomne tempo. Riffy z mocą piły tarczowej ucinały głowy. Ludzie, nakręceni do granic, decydowali się na stage diving. Niektórzy barierki traktowali jako podwyższenie, by wychylić się tak, by prawie stać się członkiem Possessed. Totalny bzik, pot i krew.
Nie żałuję ani minuty. Miałem na ten koncert nie jechać, ale wdzięczny jestem kumplowi, który w swoim stylu zdopingował przez telefon. Mimo, że nie nazwałbym się szalikowcem grupy, wyszedłem z klubu usatysfakcjonowany w 666%!
Adam Widełka