Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

The Winery Dogs - Warszawa - 21.10.2023

                        

THE WINERY DOGS, Storo - Progresja, Warszawa - 21 października 2023

Sobota wieczór i już nie pada, więc idealna pora, żeby ruszyć na koncert.

Progresji nikomu przedstawiać nie muszę, bo klub jest prekursorem grania na żywo w stolicy. Przed klubem kolejki brak. Czyżby słaba frekwencja?

Wchodzimy bez żadnych zbędnych przeszukiwań, chociaż Pan na bramce robi swoje w 100%. Na głównej sali jakieś 3/4 powierzchni zajęte. Podobno 70% biletów zostało sprzedane. Zobaczymy co będzie później.

20.00 i pełne zaskoczenie. Bez obsuwy czasowej panowie ze Storo na scenie. I ponowne miłe zaskoczenie: dźwięk i nagłośnienie wspaniałe. Jestem pod wielkim wrażeniem, że chociaż to tylko suport, to brzmi idealnie.

Storo to melodyjna odmiana heavy metalu z dużym wykopem. Panowie bez żadnej tremy odegrali swój set, a wiadomo przed kim grali. Ich lider Paweł Storożyński, z dość dobrą wymową polskiego (urodzony w Łodzi, mieszkający od lat we Francji) radził sobie wspaniale z polską publicznością. Zachęcał do wspólnego śpiewania i zabawy. Nie sądziłem, że jest taki wysoki. Ale dopiero po skończonym koncercie przechadzał się wśród publiczności, i wtedy widziałem, że małych ludków do reprezentacji Polski w koszykówce nie biorą.

Gwiazda wieczoru z lekką obsuwą czasową pojawiła się na deskach klubu bez specjalnych fajerwerków. Z drugiej strony, ci trzej panowie nie potrzebują jakiejkolwiek oprawy scenicznej. Są po prostu mistrzami w tym co robią i sam ich widok na scenie wystarcza za spektakl. Było parę dmuchnięć dymu i oczywiście światła, ale to wszystko. Ich trzech i muzyka.

Setlista - jak na większości koncertów na tej trasie - bez zmian. 14 utworów plus dwa na deser. Około półtorej godziny cudownych dźwięków. Setlista obejmowała utwory z ich wszystkich trzech studyjnych albumów. Były też solówki w wykonaniu Mike Portnoy’a. Mike to znakomity perkusista i nic, ani też nikomu nie musi udowadniać. Jego gra to nie tyle popis gry na instrumencie, a kunszt wykorzystania tego wszystkiego co stoi przed nim. Gra z dużą ilością tzw. ozdobników, ale gra tyle ile potrzeba. I to z jaką łatwością i finezją. Był też krótki przerywnik i na scenie został sam Billy Sheehan i jego bass. Nie ma co tu się rozpisywać na temat talentu Billy’ego bo po prostu go ma i już. Richie Kotzen nie dał popisu jako takiego osobno, ale to co potrafi mieliśmy w każdym utworze tego wieczoru. Talent wokalny oraz sprawność z jaką poruszają się jego palce, to widać i słychać. To, że ma niesamowity głos mogliśmy podziwiać już pod koniec koncertu. A dokładnie na bis w „Regret”, gdzie usłyszeliśmy jakie ma silne, mocne gardło i ile potrafi na jednej nucie. Było też niesmacznie zdarzenie. W pewnym momencie można było zauważyć niezadowoloną minę Richiego oraz wymianę niecenzuralnych słów z jakimś pseudo-widzem. Był też słynny gest Kozakiewicza w wykonaniu Richiego, dedykowany temu osobnikowi, po czym wrócił do przerwanego na krótko utworu „The Other Side”.

Całość fantastyczna.

Tego wieczora dostaliśmy ogromną dawkę wspaniałej mocnej, soczystej muzyki. Cudowny spektakl, niezapomniane przeżycie. I tych trzech Panów. I tylko ich trzech sprawiających że nadal można uwierzyć, że dobra muzyka nie umiera. ROck on!

PS. Szkoda tylko, że organizator nie zadbał aby włączyć, nie tyle co klimatyzację, ale chociaż wentylację. Tego wieczoru w Progresji było naprawdę strasznie duszno.

AndziA

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5061259
DzisiajDzisiaj2614
WczorajWczoraj3533
Ten tydzieńTen tydzień14738
Ten miesiącTen miesiąc64910
WszystkieWszystkie5061259
3.135.205.146