Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

EVANESCENCE - Synthesis

 

(2017 BMG)
Autor: Marek Teler
 
evanescence-synthesis m
Tracklist:
1.Overture
2.Never Go Back
3.Hi-Lo
4.My Heart Is Broken
5.Lacrymosa
6.The End of the Dream
7.Bring Me to Life
8.Unraveling    
10.Secret Door 
11.Lithium
12.Lost in Paradise
13.Your Star     
14.My Immortal
15.The In-Between
16.Imperfection
    
Lineup:
Amy Lee – piano, production, vocals
Tim McCord – bass guitar, synth
Will Hunt – drums
Troy McLawhorn – lead guitar
Jen Majura – rhythm guitar
     
Najnowszy album Evanescence „Synthesis” to nie tylko synteza muzyki elektronicznej i orkiestry. To również synteza przeszłości, teraźniejszości i przyszłości zespołu w jednym albumie. Dawne utwory w nowych aranżacjach otwierają bowiem grupie zupełnie nowe kierunki rozwoju. „Synthesis” to niewątpliwie dzieło wyczekiwane z niecierpliwością przez fanów Amy Lee i jej zespołu i to nie tylko dlatego, że od premiery ostatniego krążka minęło już sześć lat. Na płycie znajdziemy bowiem największe przeboje Evanescence, między innymi „Bring Me to Life”, „My Immortal” i „Lithium” w zupełnie nowym wykonaniu. Projekt pozwolił znów poczuć magię piosenek, które nieco zatarły się już w pamięci lub najzwyczajniej w świecie odrobinę znudziły.
     
Magię „Synthesis” czujemy od samego początku płyty, kiedy to w uwerturze słyszymy fortepian Amy Lee ze smyczkami w tle. „Overture” płynnie przechodzi w odświeżony utwór „Never Go Back” z albumu „Evanescence” – równie silny jak dawniej, choć już nie siłą ostrych instrumentów, a klasyki (wokalnej i instrumentalnej) w najlepszym wydaniu. Najmocniejszym akcentem krążka jest utwór drugi czyli „Hi-Lo”, nagrany w wersji demo już w 2010 r., lecz czekający siedem lat na ujrzenie światła dziennego. Emocje płynące z wokalu Amy są niesamowite, a współpraca z wybitną skrzypaczką Lindsey Stirling wzniosła tę piosenkę na prawdziwie mistrzowski poziom.
      
To właśnie „Hi-Lo” i „Lacrymosa”, która partiami skrzypiec i chóru bije na głowę wersję z „The Open Door”, są najmocniejszymi akcentami „Synthesis”. Amy Lee osiągnęła ogromny wokalny progres i możemy to wyczuć w każdej doszlifowanej nutce płyty. Świetnym pomysłem było rozpoczęcie „The End of the Dream” śpiewem a capella i delikatnymi dzwonkami w tle, by nagle wprowadzić mocniejsze muzyczne akcenty. Pierwszą część płyty zamyka udoskonalone „Bring Me to Life” ze zmiksowanymi z orkiestrą elektronicznymi akcentami, przywodzącymi na myśl pierwszy album grupy „Origin” z 2000 r. Z jednej strony brzmi to całkiem nieźle, z drugiej jednak chwilami wydaje się, że tych wszystkich udoskonaleń jest po prostu za wiele. Kwestia gustu.
       
Środek albumu wyznacza interludium „Unraveling”, łączące kojące dźwięki fortepianu z delikatnymi instrumentami smyczkowymi. Amy potrafi budować nastrój, co możemy poczuć również w „Synthesis”. Następująca po „Unraveling” elektroniczno-symfoniczna wersja „Imaginary” leży mi znacznie lepiej niż oryginał, który zawsze pozostawał jakoś w cieniu innych utworów z „Fallen”. Właśnie za to wydobywanie starszych piosenek z cienia należą się Evanescence ogromne brawa. „Secret Door”, choć brzmi świetnie już w oryginale, dopiero z orkiestrą symfoniczną i posmakiem elektroniki prawdziwie chwyta za serce. Z kolejnych „podrasowanych” hitów na szczególną uwagę zasługują „Lost in Paradise” i „Your Star” (wokal Amy – miazga!), chociaż pozostałym też nie można odmówić artystycznego kunsztu.
      
Generalnie swego rodzaju zamknięciem albumu jest „The In-Between”, bowiem ostatni utwór czyli „Imperfection” jest już raczej zwiastunem kolejnej płyty. Dominacja elektroniki, silniejsze brzmienie i rapujące partie Amy – nie sposób nie odnieść wrażenia, że zespół chce tą piosenką pokazać, jakie są jego kolejne muzyczne kierunki rozwoju. Jest to de facto najmłodszy utwór z płyty, bowiem jak wspomniałem „Hi-Lo” powstało siedem lat temu. Jeżeli kolejne dzieła Evanescence będą tak dobre jak „Imperfection”, to z niecierpliwością czekam na ich następny krążek.
      
“Synthesis” jest albumem niezwykłym, wręcz pionierskim i z pewnością zespołowi nie było łatwo podołać wyzwaniu, które na siebie wziął. Muszę jednak przyznać, że całkowicie spełnił moje oczekiwania. Nie jest to płyta z remixami czy „odgrzewanymi kotletami”, ale wysmakowany muzyczny projekt, pozwalający przybliżyć muzykę Evanescence zupełnie nowej grupie odbiorców. Materiał na krążek został bardzo dobrze dobrany, a poszczególne piosenki płynnie przechodzą jedna w drugą. Amy zawsze ciągnęło w stronę klasyki, więc mogła w końcu spełnić swoje marzenie o nagraniach z prawdziwą orkiestrą. Szkoda, że mamy od zespołu tylko dwa nowe utwory – daje to poczucie niedosytu, ale zarazem rodzi apetyt na więcej.
ocena: 5,5/6
Marek Teler

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5056401
DzisiajDzisiaj1289
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień9880
Ten miesiącTen miesiąc60052
WszystkieWszystkie5056401
18.191.84.32