Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

BLACK MESSIAH - Walls Of Vanaheim

 

(2017 Trollzorn)
Autor: Wojciech Chamryk
 
blackmessiah-wallsofvanaheimx m
Tacklist:
1. Prologue - A New Threat
2. Mimir’s Head
3. Fathers Magic
4. Mime’s Tod
5. Call to Battle
6. Die Burdes des Njord
7. Satisfaction and Revenge
8. The March
9. The Walls of Vanaheim
10. Decisions
11. Mit Blitz und Donner
12. The Ritual
13. Kvasir
14. A Feast of Unity
15. Epilogue: Farewell
     
Lineup:
Zagan - Vox, Violin, Guitar
Garm - Bass
Pete - Guitar
Ask - Keys
Surtr - Drums
Donar - Lead Guitar
     
Black Messiah mają za sobą długą, muzyczną drogę. Zaczynali przecież ćwierć wieku temu od surowego, prymitywnego wręcz black metalu, by z każdą kolejną płytą odchodzić od tej stylistyki w kierunku bardziej urozmaiconego pagan/wiking metalu. Na swoim siódmym już krążku przedstawiają kolejny koncept, ponoć kontynuację albumu „First War of The World” sprzed ośmiu lat. Nie słyszałem go, tak więc trudno mi się na jego temat wypowiadać, ale na „Walls Of Vanaheim” mamy historię konfliktu pomiędzy dwiema grupami bogów z norweskiej mitologii, opowiedzianą w 15 utworach-rozdziałach. Część z nich to krótkie interludia muzyczne, bądź wiążące poszczególne fragmenty w całość narracyjne wstawki Toma Zahnera, a właścowych kompozycji jest dziewięć. Zespół już od czasów debiutanckiego wydawnictwa lubował się w długich, rozbudowanych utworach, tak też jest na „Walls Of Vanaheim”, gdzie w „Mime‘s Tod”, „Die Bürde des Njörd”, „The Walls Of Vanaheim” czy „A Feast Of Unity” echa dokonań Bathory z najbardziej epickiego okresu przeplatają się z siarczystymi zrywami i majestatycznymi zwolnieniami. Nie brakuje rzecz jasna odniesień do folku, sporo do zagrania mają również skrzypce czy tradycyjne, ludowe piszczałki; często rozbrzmiewają też patetyczne chóry oraz keyboardy, kreujące klimatyczne podkłady i stanowiące swoistą przeciwwagę dla siarczystych riffów.
Zwolennicy takiej stylistyki powinni więc być ukontentowani, a  po „Walls Of Vanaheim” mogą też śmiało sięgnąć fani Amon Amarth czy Ensiferum.
Wojciech Chamryk

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5086165
DzisiajDzisiaj1906
WczorajWczoraj3216
Ten tydzieńTen tydzień6259
Ten miesiącTen miesiąc19885
WszystkieWszystkie5086165
13.59.82.167