Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

SULPHURHAZE/OMENFILTH - Veneration Of Cruel Lust

 

(2017 Putrid Cult)
Autor: Wojciech Chamryk
 
sulphurhaze omenfilth-veneration-of-cruel-lust s
Tracklist:
Sulphurhaze:
1. The Final Night
2. Behold The Darkness
3. Jama Pekel (Master’s Hammer cover)
4. Burided Alive
Omenfilth:
5.  Adventum Tempestrem
6.  In The Spirit Of Cult Apostasy
7. Immortal Oblivion
8. Shades Cast No Shadows
9. Evil (Mercyful Fate cover)
10. Dawn Of Damnation (Live)
                
Lineup:
Sulphurhaze:
Adrian S.O.S. – gitara, śpiew
ö – bas, śpiew
Fatum – perkusja
Omenfilth:
Deathfield – śpiew, gitara
Von Necroticus – gitara
Guillver – bas
Emil The Dragon – perkusja
            
Idea splitów trzyma się w podziemiu nadzwyczaj mocno, dzięki czemu wciąż ukazują się winylowe i kompatowe krążki oraz całe multum kaset, mniej lub bardziej udane efekty międzynarodowej współpracy. „Veneration Of Cruel Lust“ to akurat płyta CD i materiał naprawdę ciekawy, ze szczególnym naciskiem na część w wykonaniu Sulphurhaze.
Trio z Irlandii łupie bowiem na swym debiutanckim materiale black/thrash starej szkoły, zakorzeniony w przełomie lat 80. i 90. Wpływy od wczesnego Bathory przez Hellhammer do Dissection, szybkie tempa z blastami na czele, świdrujące gitary, wściekły skrzek z okazjonalnymi próbami naśladowania Kinga Diamonda, a do tego konkretna wersja klasyka Master’s Hammer – jeśli Sulphurhaze jeszcze coś nagrają na pewno tego posłucham.
(4,5/6)
                    
Omenfilth są z kolei z Filipin, mają już konkretny dorobek z trzema albumami studyjnymi włącznie, ale ich black na grecką modłę jakoś mnie do siebie nie przekonał. Co innego bowiem wielbić pierwsze płyty Varathron czy Rotting Christ, co innego zaś próbować grać w tym stylu, i to co najmniej tak dobrze. Jak by więc do drugiej części „Veneration Of Cruel Lust“ nie podchodzić to jst to tylko kopia: poprawnie zagrany, mroczny, prymitywny black i nic więcej. Cover Mercyful Fate też wyszedł im tak sobie – być może jestem za bardzo przywyczajony do wersji oryginalnej, ale to wykonanie „Evil“ zostało odarte z tego jedynego w swoim rodzaju klimatu, czego skutkiem jest utwór podobny  do oryginału, ale pozbawiony jego mocy i klasy. Koncertowy „Dawn Of Damnation“ też po prostu jest, zapychając miejsce na płycie, bo znacznie odstaje brzmieniowo od materiału studyjnego. Pewnie gdyby wszystkie utwory Omenfilth trafiły tu w tak surowo brzmiących wersjach live pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, a tak jakiś zgrzyt jednak jest, nawet gdy weźmiemy poprawkę na stylistykę i typową dla niej surowość/siermiężność brzmienia.
(3/6)
                
Wojciech Chamryk

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5057993
DzisiajDzisiaj2881
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień11472
Ten miesiącTen miesiąc61644
WszystkieWszystkie5057993
3.21.34.0