Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Pull The Wire - Warszawa - 30.09.2017

PULL THE WIRE - Miejsce Chwila - 30 wrzesień 2017

Są takie koncerty, którymi kapele otwierają nowe rozdziały w swej karierze. Tak było w ostatnią sobotę września z 11Types oraz Pull The Wire. Pierwszy z wymienionych zmienił nazwę na Mensky i postanowił grać „współczesną, brytyjską muzykę rockową”. W praktyce oznacza to band, który silnie czerpie z takich kapel jak Arctic Monkeys czy Royal Blood. Występ był niezły, jednak kontaktu z publicznością praktycznie już zabrakło. Wiadomo, że tym, którzy występują jako pierwsi jest najtrudniej, ale ze strony frontmana nie zauważyłem jakiejś większej próby przyciągnięcia ludzi do siebie. Muzycy również sprawiali wrażenie nieobecnych - jakby byli manekinami. Zero emocji, zero interakcji tylko czyste rzemieślnictwo. Nic dziwnego, że ich występ przeszedł bez echa.

Następna do golenia była warszawska MetKa, która ma już jakąś renomę i w zeszłym roku wydała płytę (której recenzję możecie przeczytać na łamach naszego portalu). Krótko po rozpoczęciu sala się zapełniła. Choć nie usłyszeliśmy żadnych nowości to publika świetnie się bawiła przy mieszance rocka, ska i punku jakby to grała gwiazda wieczoru. Dowodem na to, że ludzie wiedzieli kim jest MetKa było regularne nawoływanie, aby zostało zagrane „Tango”. Początkowo „Kowal” wzbraniał się przed tym szlagierem tłumacząc, że „organizator zastrzegł, że nie mogą grać wulgarnych piosenek”. Koniec końców chłopaki zagrali go na bis, czym głód słuchaczy został zaspokojony, a zespół mógł już iść sobie do domu. 

„Stety” albo i niestety przyszła najwyższa pora na Pull The Wire. Tego dnia świętowali premierę swojej drugiej płyty, którą nagrali z nowym wokalistą – co ważne, świeżo upieczonego gardłowego PTW wielu mogło zobaczyć po raz pierwszy. Podczas występu mogliśmy usłyszeć aż 9 z 12 nowych piosenek. Oczywiście stara gwardia czekała jak nowy frontman wypadnie w „Kapslach” czy też „Nocy w czerwonym mieście”. Jak się okazało spisał się bardzo dobrze. Ale to żadne zaskoczenie biorąc pod uwagę jakiego nosa mają decydenci w PTW do tego, aby stać się sławnym i zadowolić fanów. Wcześniej za mikrofonem stał sobowtór Justina Biebera, który miał w głosie ogień, tutaj zaś mamy „Pyzę”, który brzmi jak poprzednik, ale wyglądem przypomina Borysa Szyca.

Niesamowite jest to jak publiczność przyjęła nowe utwory. Można było mieć obawy odnośnie „Życia w trasie” czy „Groupies”, bo w porównaniu z dotychczasowym repertuarem są to bardzo miękkie piosenki, lecz na szczęście na żywo nabrały odpowiedniej mocy, aby porwać salę. Oprócz typowego pogowania mogliśmy zobaczyć zwyczajne, romantyczne tańce-przytulańce. PTW obrało nowy kierunek ku pokazaniu się szerszej publiczności, jednak nie zapomina o swych korzeniach, przez co na koncertach tych młodych punkowców każdy znajdzie coś dla siebie. 

Grzegorz Cyga

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5057883
DzisiajDzisiaj2771
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień11362
Ten miesiącTen miesiąc61534
WszystkieWszystkie5057883
3.142.12.240