Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Kreator - „3-majówka we Wrocławiu” - 1.05.2018

KREATOR - koncert w ramach festiwalu „3-majówka we Wrocławiu” - 1.05.2018

Mille Petrozza pod koniec pierwszomajowego koncertu wychwalał polską publiczność. Nic dziwnego, wiadomo, że Polacy bawiący się na metalowych koncertach zawsze dają czadu i często są doceniani przez muzyków. Nic dziwnego też z tego względu, że zespoły po prostu lubią chwalić publiczność zawsze i wszędzie. Często rzekoma wyjątkowość okazuje się „taksamofajnością” względem innych krajów. Moją uwagę przykuła jednak inna uwaga. Petrozza nie wiedział czego spodziewać się po niemetalowym festiwalu. Rzeczywiście, odbywająca się w stolicy Dolnego Śląska „3-majówka” jest festiwalem kierowanym do fanów ogólnie pojętego rocka. W samym pierwszym dniu, w którym gościliśmy Kreatora, grał też Perfect, Hunter i Dead Daisies. Co więcej, jest to impreza połączona z corocznym biciem gitarowego rekordu Guinessa, w którym kilka tysięcy gitarzystów jednocześnie gra „Hey Joe”. Cóż, na pewno Petrozza był zaintrygowany wydarzeniem, niemniej jednak  – mając na pewno różnorakie doświadczenie – zastanawiał się gdzie tak naprawdę wystąpi.

Może jego wątpliwości szybko rozwiałyby się gdyby już od pierwszych godzin festiwalu rzucił okiem na teren imprezy - przewijało się przez niego bardzo wiele osób w koszulkach Kreator wszelkiej maści (także tych kolorowych z wizerunkiem pierwszej płyty). Rzeczywiście,  podczas samego koncertu Kreatora niemal trudno było odczuć, że impreza ma inny niż metalowy charakter. Wybór organizatorów- może początkowo nieco kontrowersyjny – okazał się strzałem w dziesiątkę. Thrash metalowy zespół jako gwiazda rockowego festiwalu nie tylko doskonale się sprawdził, ale też dostarczył wielu uczestników – pewnie podkręcając frekwencję „3-majówki”. Zresztą sam zespół zagrał dokładnie taki koncert, jaki zagrałby na jakimkolwiek innym, stricte metalowym festiwalu.

Choć trasa promująca ostatni krążek, „Gods of Violence” skończyła się, a wraz z nią zniknęły efektowne dekoracje, Kreator przedstawił niemal dokładnie taki repertuar, i w tak samo dobrej jakości, jaki widziałam w zeszłym roku na festiwalach Masters of Rock oraz Wacken Open Air. Jednym zdaniem – osoby, którym odpowiada ostatnie, mocno heavymetalowe oblicze zespołu - byłyby usatysfakcjonowane. Z poprzedniej scenografii pozostały konfetti i pirotechnika, jednak majestatyczne wnętrze zabytkowej Hali Stulecia (jedynego we Wrocławiu obiektu wpisanego na listę UNESCO) dopełniło wizualną stronę występu. Mimo tego, że wiele osób narzeka, że kopuła sprawia, że dźwięk rozprasza się po ścianach, nagłośnienie Niemców było naprawdę świetne. Nie ginęły ani melodie gitary prowadzącej w nowszych utworach, ani gęste riffy starych, klasycznych kawałkach Kreator. Co więcej, przejrzystość brzmienia nie odbierała mocy – wręcz przeciwnie, koncert był jedną wielką mocarną petardą. Doskonale sprawdziły się zarówno utrzymane w średnich tempach, ciężkie utwory takie jak „Hail to the Hordes” czy „Satan is Real”, dynamiczne, oparte na chwytliwej sekcji „Phobia” czy „Violent Revolution” jak i agresywne „Hordes of Chaos” czy „Totalitarian Terror”. Oldskulowe klasyki na końcu koncertu („Pleasure to Kill” i „Betrayer”) odrobinkę się zapiaszczyły, nie wiem jednak czy to kwestia nagłośnienia czy może nieznacznego zmęczenia ekipy. Co ciekawe, do repertuaru powrócił „Flag of Hate”, który przez pewien czas był pomijany... może przez zmianę profilu przekazu grupy? Wrócił, więc i Mille wymachiwał flagą na scenie zachęcając fanów do kończenia zdania „It's time to rise the flag of hate!”. Jako jeden z końcowych kawałków, tak zwanych bisów, zespół zagrał bardzo melodyjny „Fallen Brother”, który  jak rok temu został zadedykowany muzykom, którzy odeszli, m.in. Lemmy'emu. Charakter utworu mocno kontrastował z „bisami” zaczerpniętymi z czeluści historii zespołu. Podejrzewam jednak, że pozostanie na lata w koncertowym zestawie Kreator właśnie przez wzgląd na treść.

Oczywiście miłośnicy najstarszych płyt Niemców mogą być zawiedzeni tym, co gra ostatnimi czasy Kreator, a w konsekwencji i tym wrocławskim koncertem. Dla fanów ostatnich, mniej thrashowych, a bardziej heavymetalowych dokonań koncerty Kreator są prawdziwą gratką. Podczas gdy wiele klasycznie heavymetalowych zespołów, także niemieckich, gra słabsze koncerty, nagrywa wtórne płyty, Kreator doskonale zapełnia tę lukę. Proponuje świetnie brzmiący, profesjonalnie zagrany i dobrze wyglądający koncert. Koncert - metalowe show pełną gębą. I choć sam festiwal „3-majówka” jest kierowany raczej do fanów szeroko pojętych „ciężkich brzmień”, pojawienie się na jednej z dwóch scen „ekstremalnego” (w kontekście festu) zespołu, okazał się trafiony. Co więcej, Kreator w swojej przystępniejszej, ostatniej wersji mógł zachęcić też zupełnie nowych fanów, którzy przyszli na „3-majówkę” po prostu dla samej imprezy rozumianej bardziej jako święto miasta czy festiwal na majówkę.

Uwaga Petrozzy o wielkiej niewiadomej zakończyła się pochwałą dla polskiej publiki. Myślę, że zupełnie zasłużoną. Ludzie naprawdę bawili się świetnie. Był i młyn (do którego Mille nieustannie zachęcał) i kolektywne śpiewanie i skandowanie nie tylko starych, jak i nowych kawałków. Miejmy nadzieję, że profil festiwalu w przyszłości też będzie zakładał wizytę „cięższego” zespołu. Widać było, że ten pomysł po prostu się sprawdził.

Katarzyna „Strati” Mikosz

rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5059187
DzisiajDzisiaj542
WczorajWczoraj3533
Ten tydzieńTen tydzień12666
Ten miesiącTen miesiąc62838
WszystkieWszystkie5059187
3.145.151.141