Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Wywiad z Adamem Buszko (Hate)

W piękne, niedzielne popołudnie, kiedy duża grupa naszych rodaków przechadza się do kościoła, miałem okazję porozmawiać z Adamem Buszko (Atf Sinnerem), od dwudziestu pięciu lat niekwestionowanym liderem warszawskiej death-black metalowej hordy Hate. Muzyk, mimo groźnego i raczej milczącego wizerunku scenicznego, okazał się bardzo miłym i otwartym rozmówcą. Rozmawialiśmy zarówno o przeszłości jak i przyszłości zespołu, gitarach, a także jak to jest grać w kościele.

 hate  logo m

HMP: Czy to wasza pierwsza wizyta w Płocku? Jeśli tak to jakie towarzyszą wam emocje w miejscu, gdzie docieracie po raz pierwszy zagrać koncert?

Atf Sinner: O ile sięgam pamięcią, to jest nasza pierwsza wizyta w Płocku. Tak, nigdy nie graliśmy tu koncertu. Hmm, emocje? Emocje są podobne przy każdej takiej okazji. Każdy koncert to jest skupienie, koncentracja na tym, co można nazwać spotkaniem z Jądrem Ciemności. Koncert jest udany i pełny wtedy, gdy działają energie spoza tego miejsca i czasu. Trudno to wyjaśnić w kategoriach racjonalnych. Nasza muzyka i przekaz to energia ciemnej strony, która manifestuje się w nas samych. Diabeł. Szatan, Ciemna Strona Jaźni – możesz to nazwać różnymi słowami. Na poziomie racjonalnym, koncentrujemy się na materiale, aby jak najlepiej go zaprezentować. Ale to jest tylko jedna strona medalu.

Ostatnie lata dla zespołu nie były szczęśliwe. Tragiczna śmierć Mortifera oraz zmiany personalne w zespole, w takich warunkach powstał ostatni album Crusade:zero. Mógłbyś powiedzieć coś więcej o tym wydawnictwie z perspektywy roku od premiery?

Tak jak zauważyłeś, to był okres zawirowań, dość trudny okres dla zespołu i dla mnie osobiście. Ale w tej chwili mamy nowy skład; można powiedzieć, że jesteśmy pozbierani i absolutnie w natarciu. Ostatnie kilka miesięcy to są trasy koncertowe. Kilka dni temu skończyliśmy trasę bałkańską w dziewięciu krajach. W wielu miejscach byliśmy po raz pierwszy np. w Bośni i Hercegowinie, Serbii, Macedonii, Bułgarii. Wszędzie tam byliśmy dobrze przyjmowani, co dało nam mnóstwo satysfakcji. To była bardzo udana trasa; jesteśmy teraz rozpędzeni i koncertów będzie więcej. Jeszcze w tym miesiącu jedziemy na trasę po Rosji i krajach bałtyckich. W czerwcu wystąpimy na czterech koncertach w Meksyku. Jeszcze w czerwcu i lipcu zagramy pojedyncze festiwale, natomiast czas między koncertami staramy się maksymalnie wykorzystać na tworzeniu nowego materiału. Na jesieni wchodzimy do studia z nowymi utworami. Wrzesień i październik chcemy przeznaczyć na nagrywanie nowej płyty.

Promując ten materiał objechaliście Europę u boku takich zespołów jak Six Feet Under, Marduk, Belphegor, Vital Remains. Jaka panowała atmosfera na tych trasach?

Z zespołami, które wymieniłeś znamy się od lat. Z Belphegorem graliśmy trasę amerykańską w 2010 roku. Jeszcze wcześniej spotykaliśmy się na różnych festiwalach. To są dobrzy znajomi, podobnie jak Vader i Vital Remains. Trasa, której wspomniałeś z Mardukiem i Six Feet Under to był objazdowy festiwal pod nazwą Hatefest; kilkanaście koncertów w kilku krajach. Była to świetna trasa; zdecydowanie najmocniejszy punkt promocyjny naszej nowej płyty „Crusade:Zero. Jesteśmy dumni, że możemy być w tym środowisku, że jesteśmy poważani i mamy okazje brać udział w takich przedsięwzięciach.

Nie można zapomnieć, że po Europie graliście jeszcze z Vaderem i Decapitated. Wyobrażasz sobie taką trasę po Polsce: Hate, Vader, Decapitated i Behemoth? Takie polskie Big 4.

Wyobraźnia może wygenerować taki obrazek, ale zorganizowanie takiej trasy byłoby nie lada przedsięwzięciem. Nie chodzi tu tylko o dobrą wolę zespołów, ale o interesy wytwórni, promotorów, menadżerów. Jestem przekonany, że do takiej trasy teraz nie mogłoby dojść. Może w przyszłości? Nie ukrywam, że byłoby to ciekawe wydarzenie i z pewnością wielu ludzi chciałoby to zobaczyć na żywo.

hate 2 m

Mówimy cały czas o trasie europejskiej. W Polsce gracie bardzo rzadko, sporadyczne koncerty. Myśleliście może o trasie krajowej?

Mięliśmy plan, aby w tym roku na jesieni zagrać regularną trasę polską, ale jak już się rzekło, we wrześniu wchodzimy do studia z nowym materiałem. Wrzesień, październik to będą miesiące, w których będziemy nagrywać i miksować płytę. Także jesień odpada. Może pod koniec roku będzie taka szansa. Rozważamy to. Zależy jak szybko wyrobimy się z nagrywaniem, oraz od tego jakie dostaniemy oferty, także spoza Polski. Ostatnio dostajemy dużo propozycji i pewne decyzje zapadają na bieżąco. Dlatego trudno coś powiedzieć o trasie polskiej, która, nie ukrywam, nie jest dla nas priorytetem w tej chwili. Na pewno taka trasa będzie, ale raczej po wydaniu następnej płyty. Premiera planowana jest przez na wiosnę 2017 roku przez Napalm.

Skąd Twoim zdaniem takie zapotrzebowanie na Was za granicą, a w Polsce sporadyczne koncerty i nie możecie zgrać całej trasy?

Możemy zaplanować trasę w Polsce praktycznie w każdej chwili, działamy z prężnymi ludźmi, więc to nie byłby problem. Tylko wydaje mi się, że są ważniejsze miejsca, trasy, festiwale na których powinniśmy być obecni. Są takie miejsca na świecie, gdzie czujemy że powinniśmy przycisnąć. W Polsce jednak zagraliśmy sporo koncertów w historii zespołu; dzisiejszy koncert jest jednym z nich. Jeszcze w te wakacje zagramy na festiwalu Mocnych Brzmień w Świeciu. Trasa koncertowa jest większym przedsięwzięciem, które trzeba planować na co najmniej pół roku do przodu. Dużo zespołów z naszego nurtu gra trasy, więc dobrze jeśli takie przedsięwzięcia nie przeszkadzają sobie nawzajem. Tak więc poczekajmy do premiery następnej płyty.

Jakie to było uczucie zagrać koncert w kościele?

Było mistycznie i jakby to powiedzieć… blasfemicznie! Chętnie bym to powtórzył. W historii zespołu graliśmy dwa razy w kościele. Raz podczas Castle Party i raz w starym kościele w Holandii. Myślę, że mógłbym grać w kościołach nawet raz w tygodniu. <śmiech>. To jest taki moment, kiedy czujesz, że twoja energia wygrywa z tym starym, zmurszałym dziadostwem – legendami ludów pasterskich z epoki brązu. Piękne uczucie. <śmiech>

Tworzycie nową płytę. Czy będzie ona kontynuacją obranego kursu death-black metalowego, czy będzie ona czymś zupełnie innym?

Myślę, że będzie to nowe otwarcie. Ostatni album, który jak już tu padło, tworzony był w okresie dużych zawirowań, zostawił u nas pewien niedosyt. Czujemy duży potencjał w  obecnym składzie i mamy w tej chwili już dwanaście szkiców utworów, a będzie tego więcej. Muszę powiedzieć, że nigdy komponowanie nie przychodziło nam tak łatwo. Myślę, że będzie zmiana stylistyczna i będzie to bardzo ważny materiał dla nas; jakby zdefiniowanie naszego stylu na nowo. Nowa definicja Hate. W jakimś sensie nowa twarz. Po wydaniu płyty planujemy zagrać bardzo dużo koncertów; po raz pierwszy odwiedzić Azję i wrócić do Ameryki.

W tym roku mija 25 lat odkąd zespół przybrał nazwę Hate i rozpoczął swoją muzyczną krucjatę. Czy planowane są jakaś płyta ,,komplikacyjna” , powrót starych kawałków do stylisty lub trasa upamiętniająca?

Tak. Jeszcze przed końcem wakacji tego roku wyjdzie reedycja naszej drugiej płyty ,,Lord Is Avenger” z 1998 roku. Zostanie wydana na winylu, płycie i kasecie nakładem Witching Hour.

Ten fakt skłania nas do tego, żeby umieścić kilka utworów z tamtych czasów w stałym secie koncertowym. Będzie więc powrót do starego Hate, swoisty powrót do przeszłości. W ten sposób chcielibyśmy uhonorować to wydawnictwo. Myślimy też o nakręceniu oficjalnego materiału DVD, myślę że już najwyższy czas. Mamy już pewną ofertę od wydawcy zainteresowanego takim materiałem. W przyszłym roku pomyślimy o tym poważnie.

W tym roku mija również 20 lat od wydania waszej debiutanckiej płyty ,, Daemon Qui Fecit Terram”. Jakieś wspomnienia z tego okresu twórczości?

Wspomnień jest bardzo dużo, i prawdę mówiąc dalej mam bardzo dobry kontakt z Mitloffem (były perkusista Hate, obecnie Riverside). Spotykamy się dość często; mamy sale prób drzwi w drzwi. Mam też kontakt z gitarzystami z tamtej ery Hate, którzy dziś zajmują się już innymi rzeczami, ale nadal jesteśmy kolegami. To była młodość, wspaniałe przeżycia, wielkie emocje. Czasami wracam do tego, natomiast mam taki charakter, że raczej patrzę wprzód. Bardziej interesuje mnie co się stanie z zespołem w ciągu najbliższych miesięcy i lat niż to co było kiedyś. Po prostu nie jestem sentymentalny <śmiech>.

Czy muzyk z takim stażem ma jeszcze jakieś sceniczne marzenia? Trasa, lub pojedyncze koncerty z jakimś zespołem?

Nie formułowałbym tego w formie marzeń, a raczej dążeń, celów. Mamy jeszcze wiele celów do zrealizowania, ten nowy skład, to jakby nowe otwarcie, nowy fenomen. Czuję, że to się dopiero rozkręca, najbliższa płyta to pokaże. Jest jeszcze bardzo dużo do osiągnięcia i ja myślę, że najbliższy rok, lata pokażą jeszcze na co nas stać.

Śledzisz może Polską scenę undergroundową? Jakieś młode zespoły które mógłbyś promować na trasach z wami?

Przyznam się, że nie. Oczywiście wpadają mi w ucho jakieś nagrania. Wiem jaki mocny jest w tej chwili cały polski undergroundowy black metal. Można powiedzieć, że zyskuje coraz większą renomę także poza Polską. Jest kilka naprawdę świetnych zespołów. Jeśli chodzi o jakąś żyłkę promotorską, to nie jest ten adres po prostu. Nie szukam młodych zespołów i nie wyłapuję ich, ale orientuje się co się dzieje. Stylistycznie jest nam w tej chwili bliżej zdecydowanie do black metalu niż do death metalu. Tak więc  skład black metalowy przyszłej trasy po Polsce byłby jak najbardziej sensowny.

hate 3 m

Ostatnio również zmieniłeś gitary. Czemu po długiej współpracy z Ran Guitars postanowiłeś przerzucić się na Ibanezy? Co wpłynęło na tą zmianę? 

To nie jest zmiana, która wzięła się tak nagle. Szukałem dobrego instrumentu do studia przed nagrywaniem ostatniej płyty i wpadł mi w ręce model Ibaneza, który mnie urzekł. Pomyślałem,  że warto by było rozpocząć stała współpracę z tą firmą. Akurat tak się stało, że mniej więcej wtedy Ibanez wyszedł do nas z propozycją współpracy. Byliśmy bodajże  pierwszym polskim zespołem metalowym do którego zgłosił się Ibanez. Jako muzyk zawsze szukasz tego tego soundu, który masz w głowie. W moim przypadku, Ibanez jest zdecydowanie bliżej tego niż gitary Ran. Spełnił więcej moich wymagań. Zresztą gitary Ran mam cały czas, lubię je i gram na nich cały czas. To są obecnie zapasowe wiosła. Gram na Ibanezach i na razie będę się tego trzymał bo one definiują nasz obecny dźwięk.

Dzięki wielkie za wywiad i powodzenia w komponowaniu i koncertach.

Bardzo proszę i do zobaczenia.

Kacper Hawryluk

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5058494
DzisiajDzisiaj3382
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień11973
Ten miesiącTen miesiąc62145
WszystkieWszystkie5058494
3.145.60.149