Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

„Mam szczęście, że znów mogę grać koncerty” (Elder)

           

 Dzwoniąc do Nicka DiSalvo zastałem go gdzieś w Niemczech, na początku trasy koncertowej, której wyczekiwał od dawna. Ta pochodząca z okolic Bostonu ekipa, której zasadnicze postaci przeniosły się kilka lat temu do Berlina, nie miała wcześniej okazji promować wydanej tuż przed pandemią, znakomitej płyty “Omens”. Jak wyglądały ostatnie lata wszyscy wiemy, jednak dla Elder nie był to czas stracony. Nick przyznał, że nagrał lub współtworzył w tym czasie cztery nowe płyty, w tym nowy krążek Elder. Przed koncertami w Polsce, posłuchajmy co lider grupy ma do powiedzenia.

                   

Igor Waniurski: Widziałem harmonogram tras koncertowych, jakie będziecie grali do końca roku. Wygląda na to, że odbijacie sobie lata pandemii?

Nicka DiSalvo: Tak, trzeba nadrobić stracony czas. Teraz jesteśmy w małym miasteczku Osnabrück, w zachodnich Niemczech. Mamy jednodniową przerwę w koncertach.

Od jakiegoś czasu mieszkacie w Berlinie, zgadza się?

Tak, to prawda.

Jak do tego doszło, że wylądowałeś w tym mieście?

No cóż, mieszkałam w kilku innych miastach w Niemczech, mniej więcej wtedy, kiedy miałam dwadzieścia kilka lat. Studiowałem tutaj i kilka razy byłem w Berlinie, głównie w na wycieczkach. Zawsze świetnie się tu bawiłem. Miasto miało naprawdę dobry klimat i wydawało się bardzo interesującym miejscem. Przeprowadziłem się na stałe w 2016 roku, kiedy byłem na życiowym zakręcie. Nie wiedziałem, czym miałbym się zajmować poza muzyką, byłem bardzo nieszczęśliwy. Mieszkałem w Bostonie, pracowałem jako pomywacz naczyń w meksykańskiej restauracji i czułem, że potrzebuję zmiany. Postanowiłem pojechać do Berlina i zobaczyć, jak będzie mi się tu układać. No i zostałem w tym mieście, tak po prostu. To nie jest jakaś zdumiewająca historia. Pewną rolę odegrała też miłość. Moja żona jest Włoszką i to ona powiedziała: "Pojadę do Berlina". Więc pojechałem i ja. Zawsze uważałem to miasto za interesujące, marzyłem, aby jakiś czas tu pomieszkać. Postanowiłem, że nadszedł na to czas.

Muszę przyznać, że lubię klimat Berlina i cieszę się, gdy tylko mogę go odwiedzić.

Niestety robi się tu coraz gorzej, ale nadal jest całkiem fajnie.

Co przez to rozumiesz?

To znaczy, może nie powinienem mówić, że wszystko się pogarsza. Chodzi jednak to, co sprawiało, że było to dla mnie atrakcyjne miasto” stosunkowo niedrogie, z naprawdę dobrą sceną artystyczną i kulturalną. Teraz jest coraz droższe, nawet dla tych, którzy mieszkają tu od dziesięcioleci. Ludzi po prostu przestaje być stać na utrzymanie się tutaj. Władze źle zarządzają należącymi do nich terenami - sprzedają mnóstwo gruntów wielkim firmom deweloperskim, zamykają się niektóre miejsca, bo całe kamienice są burzone pod budowę luksusowych apartamentowców. To te same wielkomiejskie problemy, które pojawiają się wszędzie, w każdym mieście. Mieli szansę stać się mekką sztuki i kultury, a nie iść tą samą drogą, co niegdyś San Francisco. Dostrzegam coś takiego coraz częściej. Wydaje mi się, że scena alternatywna kawałek po kawałku ulega erozji z powodu gentryfikacji i innych wielkomiejskich problemów.

Nie brzmi to dobrze. Myślałem, że takie rzeczy to tylko w Polsce.

Niestety nie, dlatego właśnie uważam, że jest to problem uniwersalny. Zwłaszcza w Stanach. W Berlinie na pewno procesy te zachodzą wolniej, ale jednak mają miejsce.

Jeżeli mowa o scenie kulturalnej i muzycznej, jak porównałbyś Berlin do Bostonu? Z tego co wiem, to też miasto uniwersyteckie, w którym dużo się dzieje.

Wiesz, nie jestem najlepszym ambasadorem Bostonu, ponieważ przebywałem tam tylko przez rok. Mieszkałem więcej w innych miastach w Massachusetts i Nowej Anglii. Z tego, co pamiętam, kiedy mieliśmy z Elder tam swoją siedzibę, funkcjonowała dobra scena rockowa, stonerowa i doomowa. To były wczesne lata 2000 i miasto było naprawdę fajne. Istniała w nim ścisła, zwarta społeczność naprawdę zabójczych zespołów. Tak jak powiedziałeś, jest tam mnóstwo uniwersytetów - jedna na cztery osoby, które spotkasz na ulicy okaże się studentem albo studentką. Panuje tam naprawdę fajna, świeża atmosfera. Berlin jest zupełnie inny. Jest po prostu dużo większy. A tutejsza scena rockowa jest, no nie wiem, naprawdę dobra, ale czasami mam wrażenie, że Berlin jest bardziej elektronicznym miastem. Jak wiesz, jest znany z techno, electro i takich rzeczy. Istnieje środowisko rockowe  ale chyba porównywalne z tym w Bostonie, który jest znacznie mniejszy. Jednak do Berlina przyjeżdża więcej ciekawych zespołów na koncerty. To mniej więcej tyle.

Co w takim razie sądzisz o Niemczech pod kątem potencjalnych szans dla zespołów takich jak wy?

Jest tam kilka ciekawych festiwali stonerowych, chociażby Desertfest, na którym macie historię występów. Dopowiem jeszcze, że Berlin jest dla mnie dobrym miastem. Ma scenę, która się rozwija, więcej ludzi zaczyna interesować się muzyką rockową. Może po prostu koncerty są coraz lepsze. Scena stonerowa jest zdecydowanie żywa i ma się dobrze w większości Niemiec. Wygląda na to, że cały kraj jest dobry dla takiej muzyki. Ludzie kochają tutaj rocka, co jest całkiem fajne.

Rozmawiamy już po tym, jak zagraliście kilka koncertów na trasie. Jak się czujesz po powrocie na scenę?

Tak, wczoraj wieczorem zagraliśmy nasz trzeci koncert. Dziwnie było wrócić na scenę festiwalową, ale czuję się naprawdę dobrze. Pod pewnymi względami to prawie tak, jakby czas się w ogóle nie zatrzymał. Myślę, że dużo ludzi po pandemii ma podobne odczucia. Ma się wrażenie, jakby nic się nie zmieniło. To prawie jak z jazdą na rowerze, nie zapominasz tego, nawet jak nie jeździsz od lat. Zwykle po trzech koncertach nabieramy odpowiedniego rytmu. Trochę dziwne jest to, że w niektórych miejscach nadal panują inne zasady co do noszenia maseczek. Nie wiesz czy je zakładać czy nie. Nie wiadomo ilu ludzi przyjdzie. Być w trasie w tych okolicznościach jest trochę zaskakujące, ale jestem szczęśliwy, że znów mogę to robić.

Jak w takim razie spędziłeś dwa lata, podczas których właściwie nie grałeś koncertów?

Powiedziałbym, że byłem dość produktywny, ponieważ nasza ostatnia płyta “Omens” ukazała się w 2020 roku i w zasadzie od tego momentu panowała pandemia. Napisaliśmy i nagraliśmy więc kolejną płytę Elder. Zarejestrowaliśmy ją w sierpniu, a teraz jest miksowana i masterowana. Zacząłem też nowy projekt solowy o nazwie Delving. Nie wiem, czy już o nim słyszałeś. To coś w rodzaju instrumentalnych, psychodelicznych rzeczy.

Tak, słuchałem tej płyty. Wydaje się bardziej stonowana od nagrań Elder.

No więc właśnie, napisałem i nagrałem album, a nawet udało mi się zagrać kilka koncertów z tym materiałem. Wraz z chłopakami z Kadavar nagraliśmy też płytę w ich studiu. Cholera, kilka miesięcy temu przygotowałem też kolejną płytę z Michaelem z Elder (Risberg, gitara i klawisze - aut.) i dwoma innymi przyjaciółmi. Mam więc na koncie cztery materiały powstałe w ciągu dwóch lat. Więc nie można przyjąć, że byłem leniwy, prawda? Chciałem wyjść z tego obronną ręką i pokazać, że mam coś do powiedzenia.To coś więcej niż stwierdzić, że obejrzałem w tym czasie mnóstwo filmów. Cieszę się, że mogę być teraz w trasie. Ale jestem też zadowolony z tego, że miałem przerwę na eksperymentowanie i zrobienie trochę innej muzyki. Widziałeś nasz harmonogram na resztę roku, przez najbliższe sześć miesięcy nie będę miał czasu na nic innego oprócz koncertów. Nie byłbym w stanie napisać w ten sposób niczego nowego. Cieszę się, że zrobiłem to z dużym wyprzedzeniem.

Porozmawiajmy o twoim projekcie solowym. Delving wzięło się z potrzeby eksperymentowania i zabicia nudy?

Cóż, piszę i nagrywam w domu, powstaje tego bardzo dużo. Oczywiście, kiedy nie jestem w trasie. Zawsze tak robiłem. Nie każdy pomysł to ciężki, psychodeliczny rock, który pasowałby do Elder. Przez lata zbierałem inne piosenki i zawsze sobie powtarzałem, że pewnego dnia zrobię płytę dla samego siebie. Nigdy wcześniej nie miałem na to czasu. Brak koncertów był dla mnie okazją, żeby powiedzieć: “Dobra, wreszcie mam czas, żeby nagrać płytę i zrobić coś z tymi pomysłami”. Skorzystałem z okazji aby otworzyć nowe forum, z którego będę mógł korzystać w przyszłości. Będę publikował w ramach tego projektu muzykę, która nie pasuje do Elder, wszystko co zechcę. W zasadzie nie ma tu żadnego procesu demokratycznego. Nie ma żadnych konsultacji z innymi ludźmi. Mogę zrobić, na co tylko mam ochotę.

Jak powstał Eldovar, projekt zrealizowany wspólnie z berlińskim Kadavar?

Pierwotnie pomysł był taki, że chłopaki z Kadavar napisali do nas i zaprosili do swojego studia. Świetnie się złożyło, ponieważ szukaliśmy studia na następną płytę Elder i nie chcieliśmy wyjeżdżać zbyt daleko. Chłopaki zaprosili nas, żebyśmy obejrzeli ich studio w Berlinie. Więc pojechaliśmy tam i spędziliśmy trochę czasu. W trakcie rozmowy pojawił się pomysł: "Hej, może by tak zrobić jam w weekend i zobaczyć, czy wyjdzie z tego coś ciekawego?”. Tak zrobiliśmy kilka tygodni później i jammowaliśmy przez dwa albo trzy dni. Zdaliśmy sobie sprawę, że mamy do czynienia z całkiem interesującą chemią. Powstało coś, co nie bazuje tylko na riffach. To przeciwieństwo tego, co gramy na co dzień.

Na płycie słychać dużo dźwięków w stylu Pink Floyd.

Zdecydowanie. Byłem tym naprawdę zaskoczony, bo jesteśmy zespołami rockowymi ale z czasem odkrywamy w sobie lżejszą stronę muzyki. Wyszło nam coś o bardzo szerokiej muzyczne paleciej. Przekształciliśmy te jamy w prawdziwe utwory i nagraliśmy z nimi płytę. Stało się to dość spontanicznie.

Skoro oba zespoły stacjonują w Berlinie to nie myśleliście, aby zagrać wspólny koncert z tym materiałem?

To coś, o co często nas pytają i szczerze przyznam, fajnie byłoby coś takiego zrobić. Jednak teraz, kiedy znowu możemy koncertować, trudno będzie znaleźć na coś takiego czas. Ale nigdy nie mów nigdy.

Możesz mi powiedzieć coś o nowej płycie Elder?

Tak, zeszłego lata przez dwa tygodnie byliśmy w Cloud Sill Studio w Hamburgu, które jest miejscem naprawdę światowej klasy. Mieliśmy mnóstwo materiału i zredukowaliśmy go do długości zwykłego, podwójnego album. Jak go opisać? Brzmi to jak album Elder. (śmiech). Myślę, że jest cięższy niż “Omens”, ale nie mniej progresywny. To ciężki psychodeliczny rock progresywny z wpływami z innych światów..

Myślę, że był taki czas, kiedy łatwiej było powiedzieć: "Gramy stoner, potem przeszliśmy na ciężkiego psychodelicznego rocka i tak dalej". Ale teraz, mamy wrażenie, że osiągnęliśmy, może nie końcowy etap naszej ewolucji, ale doszliśmy do momentu, w którym wiemy, co robimy. Nie mogę powiedzieć, że nowa płyta to jakaś wielka zmiana, że gramy inny gatunek muzyki czy coś takiego. Powiem za to, że to zajebista płyta i jestem z niej naprawdę dumny. Myślę, że czuć będzie czas, jaki nad nią spędziliśmy.

Czy planujecie zagrać jakieś nowe kawałki na obecnej trasie koncertowej?

Nie. Zwłaszcza, że wszyscy kręcą filmy i wrzucają je na YouTube. Ja po prostu wolę mieć wpływ i na to, kiedy ukazuje się nowy materiał. Może być trudny, gdy słyszysz go po raz pierwszy w warunkach koncertowych. Czasami trzeba posłuchać piosenki kilka razy, zanim zrozumie się jej strukturę. Kiedyś graliśmy nowe utwory przed premierą i publiczność wydawała się być zdezorientowana. Myślę, że będzie lepiej dla wszystkich, gdy album będzie już wydany i ludzie dostaną szansę, żeby się w nim zatopić. Gramy koncerty trwające 75-80 minut, a jedna piosenka to około 10-12 minut. Trzeba uważnie wybierać utwory, które publiczność usłyszy na żywo aby dać jak najlepsze show. Nie wiem, czy forma koncertowa jest dla nas najlepszym miejscem na prezentację nowego materiału.

Odnoszę wrażenie, że ważnym festiwalem dla muzyki, jaką wykonuje wasz zespół przynajmniej kiedyś był Roadburn. Wydaliście zresztą album koncertowy nagrany podczas tego wydarzenia. Jak sądzisz, czy dzisiaj pojawianie się na festiwalach jest czymś istotnym dla zespołu takiego jak wasz?

Roadburn był dla nas bardzo ważnym wydarzeniem. Graliśmy tam prawie dziesięć lat temu, w 2013 roku, i nie było wtedy jeszcze tak wielu festiwali, na których grano ciężki psychodeliczny rock. Dzisiaj Roadburn to bardziej eksperymentalny festiwal z różnymi rodzajami muzyki, ale w tamtym momencie interesował ich głównie stoner, doom i tego typu rzeczy. Granie w takich miejscach było ważne, ponieważ był to swego rodzaju rytuał przejścia. Nie każdy miał okazję by tam się pojawić. I nie chcę przez to powiedzieć, że wartość festiwali spadła, bo to tak jakbym operował językiem kapitalizmu - im większa podaż, tym mniejszy popyt. Nie chcę umniejszać wartości tego festiwalu, ale myślę, że nie jest to już miejsce, w którym moglibyśmy się rozwinąć. Mam na myśli granie na festiwalach w ogóle. Nie masz szans na porządną próbę dźwięku. Wszystko dzieje się jak w gorączce. Nie używasz własnego sprzętu a grasz tylko 45 minut, może godzinę. Najlepsze są dla nas doświadczenia klubowe. To w takich przybytkach dajemy doskonałe koncerty. Ale może mówię tak tylko dlatego, że kilka dni temu graliśmy na Desertfest w Londynie i czuliśmy się tam dziwnie, widząc po pandemii tysiące ludzi pod sceną. (śmiech)

Podczas trasy wpadniecie też do Polski, zagracie u nas cztery koncerty. Czego możemy się spodziewać?

To pierwsza trasa z naszym nowym perkusistą (Georg Edert - aut.). Nie chcę go nazywać nowym, bo jest z nami od 2019 roku, ale nie mieliśmy okazji pojechać z nim wcześniej w trasę. Czuję, że jeszcze nigdy zespół nie był tak zgrany. Jesteśmy jak dobrze naoliwiona maszyna. Ćwiczymy jak szaleni i gramy głównie nowsze utwory. Jeżeli ktoś z was widział nas wcześniej, prawdopodobnie powie, że jesteśmy lepsi niż kiedykolwiek. Zwłaszcza, jeśli lubi nowy materiał. Ciężko na to pracowaliśmy. Doceniamy wszystkich, którzy przychodzą na nasze koncerty, bo wiemy, że czasy są dziwne. Chcemy dać im jak najlepszy występ i podziękować tym samym, że wciąż nas wspierają.

Igor Waniurski

rightslider_002.png rightslider_004.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5073829
DzisiajDzisiaj570
WczorajWczoraj2441
Ten tydzieńTen tydzień10786
Ten miesiącTen miesiąc7549
WszystkieWszystkie5073829
18.117.72.224